piątek, 26 września 2014

30 ROZDZIAŁ

Wróciliśmy około 18 do domu i już na wejściu dostało nam się,za to,że wychodzimy bez słowa i nie ma nas pół dnia.Zjedliśmy wszyscy wspólnie kolację.Michała kontakty z Błażejem ani nie poprawiły się,ani nie pogorszyły.Można by powiedzieć,że są takie same.Nie rozmawiają ze sobą,unikają się,a rzadkością jest nawet jak na siebie spojrzą.Chyba będę musiała z Ignaczakiem pogadać i wziąć sprawy w swoje ręce.
Wstałam od stołu,podziękowałam i skierowałam się w stronę pokoju.Byłam strasznie zmęczona i jak najszybciej chciałam wymazać dzisiejszy dzień albo przynajmniej jego połowę.Wzięłam odprężający i gorący prysznic.Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.Kubiak przesiadywał w salonie ze swoim przyjacielem.Skąd to wiem?Nie trudno się domyślić,słychać ich było pewnie i na drugim końcu miasta.Wzięłam się za czytanie mojej książki.Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi,a po chwili w progu stanęła drobniutka dziewczynka.
-Ciociu,mogę wejść?-spytała Amelka spoglądając na mnie tymi swoimi przesłodkimi oczkami.
-Jasne,chodź!-poklepałam miejsce obok siebie odkrywając kawałek kołdry,pod którą zaraz sprawnie wślizgnęła się.-Co cie do mnie sprowadza?-uśmiechnęłam się promiennie odkładając lekturę na półkę.
-Bo wies,ja myślę,ze mnie nikt nie kocha-mruknęła smutna opierając główkę o moje ramię.
-Co ty za bzdury opowiadasz?Mamusia cie kocha,tatuś,dziadkowie,ja,wujek,twój braciszek.
-Nie prawda!Oni tak mówią,żeby miec swięty spokój.Dorosli nigdy nie mówią prawdy!-krzyknęła oburzona.
Zaszokowały mnie jej słowa.Choć miała dopiero 5 lat to już wypowiadała się o takich poważnych sprawach.Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć,każde moje wypowiedziane słowo,ona mogła inaczej zinterpretować.
-Skarbie skąd wytrzasnęłaś taki pomysł?-pogłaskałam ją delikatnie po włosach.
-Bo mama mną się w ogóle nie intelesuje.Wsystko musę lobić sama-burknęła nieśmiało.-A telaz jesce cały czas kłóci się z tatusiem.
-Kochanie,czasami tak jest,że dorośli się nie dogadują i wtedy mniej czasu poświęcają swoim pociechom,ale to nie zmienia faktu,że twoi rodzice cie strasznie kochają i nigdy nie przestaną.Nie masz powodów,żeby się martwić-uśmiechnęłam się promiennie.
-Dziękuję ciociu!Jesteś najleeeepszą ciocią na świecie!-mocno się do mnie wtuliła.
Poczułam jak moje serce wypełnia takie ciepło.Niby to są tylko puste słowa wypowiedziane przez nieświadomą jeszcze dziewczynkę,ale jednak strasznie radosne.Doradziłam jej i pomogłam,a to znaczy że aż taką straszną matką to ja nie będę.
Amelka pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i wesoła wyszła z mojego pokoju.Westchnęłam zgaszając lampkę i położyłam się ponownie na łóżku otulając szczelnie kołdrą,a po chwili zmorzył mnie sen.

Przewracałam się z boku na bok,aż wreszcie zdecydowałam,że dłużej spać nie będę.Odwróciłam się w stronę Kubiaka,który głośno chrapał i zwinnie wyślizgnęłam się spod przygniatającej mnie Jego ręki.
Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic,ubrałam się (link) i pomalowałam,a włosy delikatnie pofalowałam.Spojrzałam w lustro dotykając delikatnie mego brzuszka,który już powolutku się zaokrąglał.W końcu to niedługo drugi miesiąc zleci.Uśmiechnęłam się sama do siebie myśląc o małej kruszynce biegającej po domu.Wyobrażałam sobie moje maleństwo w reprezentacyjnej koszulce Miśka na meczu.Sama nie wiem,dlaczego wcześniej chciałam podjąć się aborcji.Gdybym to zrobiła pewnie przez resztę życia bym sobie tego nie wybaczyła.Wyszłam z pomieszczenia kierując się do kuchni,gdzie przygotowywała śniadanie pani Ania wraz z Alicją.
-Dzień dobry-przywitałam się siadając na krześle.
-Witaj skarbeńku-rozchmurzyła się mama Miśka.-Jedz,na zdrowie-położyła na stole talerz z różnymi kanapkami.
-Dziękuję-posłałam ciepły uśmiech w jej stronę i w mig pochłaniałam jedzenie.
-Apetyt dzięki tej ciąży masz wspaniały-parsknęła Alicja siadając obok mnie.
-Aż sama się sobie dziwię-mruknęłam.
Po niedługim czasie do pomieszczenia wparował Igła wraz z Kubiakiem.Mój chłopak podszedł do mnie i skradł mi siarczystego buziaka w usta.
-Ale nie przy ludziach!-skrzywił się Krzysiu.
Zaśmiałam się przytulając przyjaciela.Zauważyłam,że od wczoraj jest jakiś inny,taki radosny.Może pogodził się z Iwoną?Chociaż nie sądzę,żeby ona tak szybko wybaczyła mu zdradę,musiałby jej chyba grać i śpiewać romantyczne piosenki pod oknem.Za dobrze znam Ignaczakową.
-Dziś wracamy?-spojrzał na mnie Michał z pełną buzią od kanapek.
-Może najpierw zjedz,a potem ze mną rozmawiaj-prychnęłam spoglądając ukradkiem na Igłę,który ściskał mocno swój telefon,jakby oczekując odpowiedzi od kogoś.
-Już!-wyszczerzył się Dziku przykucając i obejmując mnie w pasie.-Wracamy dziś?-spytał z oczami w wielkości pięciozłotówek.
-Aż tak ci się u nas nie podoba,synu?-zdziwiła się pani Ania powstrzymując śmiech,a on spojrzał na nią spod byka.-No wiem,wiem.Chcecie pobyć jakiś czas sami,rozumiem.
-To jak?-zwrócił się tym razem do mnie.
-Możemy-wzruszyłam obojętnie ramionami.
-Na pewno?Jeżeli chcesz zostać,to zostaniemy.Dla mnie liczy się Twoje zdanie-kontynuował.
-Czy ja mówię po Chińsku?Możemy jechać,to od Ciebie zależy-pokręciłam z politowaniem głową.
Jak zwykle działał mi na nerwy.Nagle poczułam ostry ból w okolicach brzucha.Syknęłam cicho,co oczywiście nie obeszło uwadze Kubiego.
-Co się stało?-uniósł w górę jedną brew.
-Nic.Dzidziuś daje o sobie znać-próbowałam się uśmiechnąć,ale ból nie ustępował.
-Może jednak przedzwonimy do lekarza?Jakiś powinien przyjmować-wystraszył się.
-Nie ma takiej potrzeby.Pójdę się położyć i wszystko mi przejdzie-wstałam i z małą pomocą przyjmującego doczłapałam się do sypialni.
Ułożyłam się na łóżku.Siatkarz okrył mnie kołdrą i pocałował czule w czoło.
-Śpij maleńka.Jakby co jestem na dole-szepnął i po cichutku wyszedł z pokoju.
Jakoś nie miała wielkiej ochoty na drzemkę,ponieważ godzinę temu dopiero co wstałam.Jednak przez to,że mój brzuch dalej dawał się we znaki po 10 minutach po prostu odpłynęłam.
Obudziłam się około 16.Czułam się już o wiele lepiej,co najważniejsze mogłam normalnie funkcjonować.Wstałam,poskładałam łóżko po sobie i zeszłam na dół.W całym domu panowała głucha cisza,co było strasznie dziwne.Obeszłam kuchnię,łazienkę oraz salon ale nie znalazłam żadnej martwej duszy.
Zaczęłam się już nawet denerwować,że poszli gdzieś zostawiając mnie zupełnie samą.W końcu zauważyłam w dużym pokoju Błażeja leżącego na kanapie i oglądającego jakiś świąteczny film w telewizji.
-Gdzie są wszyscy?-spytałam opierając się o ścianę.
-Poszli do kościoła-mruknął znudzony.-Nikt nie chciał cie budzić,a ja zostałem bo nie mam ochoty nigdzie łazić.
-W porządku-odpowiedziałam chcąc już zmyć się jak najszybciej z jego pola widzenia,bo za sympatycznym człowiekiem to on nie był.Zresztą wyglądał jakby zaraz miał kogoś zabić.
Jednak coś mi na to nie pozwoliło,jakaś wewnętrzna siła.Usiadłam obok niego na jednoosobowej kanapie.Westchnął cicho ukradkiem na mnie spoglądając.
-Dlaczego nie pogodzisz się z Michałem?-walnęłam bawiąc się swoimi palcami u ręki i przerywając niezręczną ciszę.
-Bo nie-odpowiedział spokojnie.-Nie twój interes.
-No chyba mój,bo w końcu to mój chłopak i martwię się.On chciałby polepszyć wasze kontakty,to widać.Przecież jesteście rodzeństwem.
-To nie ma nic do rzeczy-zaczął się denerwować przełączając kanały jeden po drugim.-Ale jeśli już tak bardzo chcesz wiedzieć to ja pierwszy nie podam mu ręki.Uważam,że to jego wina,że jesteśmy w takich,a nie innych stosunkach.
-Mi się wydaje,że wina jest po dwóch stronach.Przecież on ci nie zabrał Moniki,ona was obydwóch oszukała.Tak samo z klubem siatkarskim,był po prostu lepszy i to zadecydowało.
Spojrzał na mnie marszcząc czoło i uśmiechnął się lekko,co mnie bardzo zdziwiło.
-Widzę,że nie dajesz za wygraną-pokiwałam głową.-Ale to sprawy między nami,więc nie wtrącaj się.
-Jasne-mruknęłam.
No nic próbowałam.Wstałam i udałam się w stronę kuchni,w celu zrobienia sobie jakiejś kanapki.Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie,a obraz był coraz bardziej niewyraźny.Poczułam,jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa,a przed oczami pojawiają się gwiazdki.Upadłam na ziemię,tracąc przytomność.
___________________________________________________________________________
Hejo Miśki! :*
Kolejny oddaje w Wasze ręce.Już 30 rozdziałów za nami,jak ten czas szybko leci :D
A KTO JEST MISTRZEM ŚWIATA?! POLSKA! KTO?! POLSKA!!
To tak dla przypomnienia,gdyby ktoś zapomniał.Jejku,niesamowita historia.Strasznie się wzruszyłam,to co Nasi chłopcy zrobili na tych MŚ to się nie mieści w głowie.Pokazali,że warto ciężko trenować i wierzyć do końca.Byliśmy jedną wielką DRUŻYNĄ i rodziną.Kibice wspaniali pod każdym względem!
Dziękujemy! :3
Pozdrawiam i do następnego ;*

wtorek, 9 września 2014

29 ROZDZIAŁ

-To ja otworzę-mama Kubiaka wstała od stołu i powędrowała w stronę korytarza.
Uśmiechnęłam się delikatnie do Miśka,który mocniej ścisnął mą dłoń.
-Dzień dobry wszystkim!-usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.
Odwróciłam się i ujrzałam Igłę.Całego i zdrowego,a przy czym uśmiechniętego od ucha do ucha.
-Krzysiu!-pisnęłam rzucając się na szyję libero.-Jak ja Cie dawno nie widziałam.
Okręcił mnie wokół własnej osi i postawił na ziemię.
-Tak samo piękna-wyszczerzył się jak głupi do sera i puścił mi oczko.
-A ty się wydajesz troszkę niższy-mruknęłam.
-Ale zawsze większy od Ciebie-przeczesał teatralnie swe włosy i przywitał się z resztą rodziny.
Michał stał jakby naburmuszony przyglądając się mi i Ignaczakowi,a później burknął tylko zwykłe ''cześć''.
Usiedliśmy ponownie do stołu tym razem było nas o jedną osobę więcej.Misiek zajął się opróżnianiem swojego talerza,a na mnie w ogóle nie spojrzał.Cały Kubiak.Obraża się bez powodu.
-Krzysiu,a gdzie zgubiłeś Iwonę z dziećmi?-spytałam marszcząc brwi.
-A no to tak-chrząknął.-Do mojej kochanej żony zjechały się koleżanki.Zaczęły się te różne ploteczki i śmiechy no i ja zszedłem na drugi plan.A że jest Wigilia to pomyślałem,że mogę odwiedzić kochanego przyjaciela Dzika.
-A kiedy masz zamiar wracać?-wtrąciła się jedna z ciotek.
-Miałem nadzieję,że zaproponujecie mi państwo nocleg do jutra-podrapał się rozpaczliwie po włosach.
Na odpowiedź długo nie musiał czekać,bo prawie wszyscy z rodziny Michała darzyli go wielką sympatią,zresztą a kto nie?
Gdy inni obsypywali różnorodnymi pytaniami nowego gościa,przysunęłam się do Michała,który jakby nie był obecny i splotłam nasze palce ze sobą.
-Kocham Cie-szepnęłam mu do ucha i oparłam głowę o Jego ramię.
Siatkarz uśmiechnął się pod nosem i wolną ręką złapał delikatnie mój podbródek.
-Ja Ciebie bardziej-odpowiedział i zaczął muskać me wargi.
-Oho,zakochani się nudzą!To zły znak-krzyknął rozbawiony Ignaczak uderzając w ramię Błażeja.
Oderwaliśmy się szybko od siebie i zaśmialiśmy cicho.
-To może czas na prezenty?-spytała pani Ania spoglądając na dzieci oglądające Kevina.
-Mamo,tato musimy Wam coś powiedzieć-przerwał jej Kubiak i wstał razem ze mną od stołu.Następnie ścisnął mocno mą dłoń.-Będziecie dziadkami-dokończył,a cała rodzina zamarła.
-Jestem w ciąży-oznajmiłam bojąc się reakcji zgromadzonych.
Odetchnęłam głęboko spoglądając ukradkiem na przyjmującego,który ani drgnął.
-Będę wujkiem!-walnął Igła i przytulił mocno Kubiaka.-Jejku,jak się cieszę!
Dopiero po tych słowach,jakby wszyscy doszli do siebie.Rodzice Miśka oczywiście pogratulowali nam,a pani Ania aż łzy uroniła.Wszystkie ciotki to dopiero były wniebowzięte,paplały i paplały,jak to było,kiedy one zachodziły w ciąże i jak strasznie ciężko wychowywało się w tamtych czasach dzieci.
Po Wigilii wspólnie wybraliśmy się na pasterkę.Muszę przyznać,że cały kościół i msza zrobiła na mnie wielkie wrażenie.Gdy wróciliśmy do domu prawie wszyscy rozeszli się do pokoi.
-To co Kubi,idziemy kolędować?-spytał Igła i poruszył charakterystycznie brwiami.
-Chyba śnisz,zmęczony jestem-ziewnął Dziku i podparł się pod boki.
-Ale za to Julcia na pewno ze mną pójdzie!-przysunął się do mnie libero i uśmiechnął promiennie.
-Julcia idzie teraz ze mną do pokoju-wtrącił się Michał i chwycił mnie za rękę prowadząc do góry.
-Dobranoc-mrugnęłam do niego okiem i powędrowałam za przyjmującym.
Weszliśmy do swojego lokum i opadliśmy na łóżko.
-Czemu ty taki niemiły jesteś dla Igły?-spytałam po dłuższej ciszy.
-Nie jestem niemiły-burknął pod nosem.
-Jak to nie?A może zazdrosny?-parsknęłam hamując śmiech.
Nie wierzę,że Michał mógłby być zazdrosny o swojego przyjaciela,który w dodatku ma żonę i dzieci.
Chociaż z Kubiakiem to nigdy nic nie wiadomo.Ma te swoje humorki i wtedy bez kija nie podchodź.
-Nie jestem zazdrosny-mruknął.-Może odrobinkę.
Czyli jednak!-pomyślałam i usiadłam na Jego brzuchu uśmiechając się szeroko.
-Przecież to jest Krzysiu!O niego to ty naprawdę nie masz o co się dąsać-zbliżyłam się i zaczęłam muskać wargi Miśka.
Najpierw delikatnie i czule,a później namiętnie i zachłannie.Nasze języki idealnie ze sobą współgrały.On chwycił mnie w talii i przerzucił na drugi bok,tak,że to ja wylądowałam pod nim.Objęłam Go za szyję i przysunęłam do siebie pogłębiając pocałunki.Jedną rękę wsunął pod mój sweterek i gładził me plecy.
-Nie,nie możemy-odepchnęłam Go lekko wstając i otrzepując się.
-Przecież nikt by się nie dowiedział-zamruczał niezadowolony.
Pokręciłam z politowaniem głową i wybrałam się do łazienki.Wzięłam długi prysznic myjąc każdy zakamarek mego ciała.Włosy rozczesałam i upięłam w luźnego koka oraz ubrałam piżamę.
Gdy wróciłam do wcześniejszego pomieszczenia Kubiak smacznie spał wykąpany już i odświeżony.Położyłam się po cichutku  obok niego i próbowałam zasnąć.

Idziesz przez ciemny las.Nie wiesz co zrobić,jesteś sama jak palec.Wydaje Ci się,że ktoś Cie obserwuje.Zaczynasz biec,ale potykasz się o kamień.Upadasz z wielkim hukiem na ziemie uderzając twarzą o piasek.Próbujesz wstać,ale nie udaje Ci się to.Zwijasz się z bólu.Nagle jakiś cień do Ciebie podchodzi.Chwyta Cie za rękę i podnosi.Chowasz głowę w kolanach i płaczesz,a osobnik śmieje się z Ciebie.

Obudziłam się cała mokra od potu i wystraszona.Głęboko oddychałam,by się uspokoić.Spojrzałam na zegarek,który wskazał 2 w nocy.To tylko sen-powtarzałam sobie w myślach jak mantrę.Wyślizgnęłam się precyzyjnie spod rąk Michała przygniatających mój brzuch i narzucając na siebie jeszcze szlafrok zeszłam na dół do kuchni.Gdy stanęłam w progu zauważyłam siedzącego przy stole Ignaczaka z kubkiem mleka w rękach.Wyglądał na załamanego,co do niego było wręcz niepodobne.
-Widzę,że ty też spać nie możesz-uśmiechnęłam się do niego otwierając lodówkę i wyjęłam pomarańczowy sok.
-No jakoś nie mogę-wymusił na swojej twarzy uśmiech i wziął łyk napoju.
-To się dobrze składa-usiadłam obok niego.-Krzysiu co się stało?
-Nic-mruknął,jakby niezadowolony z mojego towarzystwa.
-Przecież widzę-kontynuowałam.
-No dobra-westchnął.-Chodzi o to,że tak naprawdę do Iwony nie przyjechały żadne koleżanki.Ona mnie wyrzuciła z domu,bo ja ją.....zdradziłem.
Zamurowało mnie.Z jednej strony tak myślałam,że z tymi przyjaciółkami to jakaś ściema,ale że Krzysztof Ignaczak,mój wzór i autorytet do naśladowania zrobił takie głupstwo.Zawsze wydawało mi się,że są kochającą rodziną,a co najważniejsze szczęśliwą.
-Ale jak to?-wydukałam widząc w Jego oczach małe lśniące łzy.
-Pewnie masz mnie teraz za sukinsyna-pokręciłam przecząco głową.-Ale ja tego nie zrobiłem świadomie.To był impuls.Była impreza,nam z Iwoną już dawno się nie układało no i poznałem tam taką Karolinę,świetnie się bawiliśmy,i wyszło jak wyszło-oparł głowę o rękę.
-Kochasz tą dziewczynę?-spytałam całkiem poważnie próbując poukładać to sobie w głowie.-W końcu każdy może się drugi raz zakochać. 
-Zwariowałaś?!-wręcz krzyknął piorunując mnie wzrokiem.-Kocham tylko i wyłącznie Iwonę,ale ona mi tego nie wybaczy.
-To może ja z nią pogadam?
-Nie wiem.Chcę zostać sam-spojrzał na mnie wymownie.
Wstałam przytuliłam Go mocno i dopiłam swoją ciecz.
-Będzie dobrze-mrugnęłam do niego okiem i wróciłam do swojego pokoju 
Położyłam się obok przyjmującego i przykryłam szczelnie kołdrą.Sama nie wiem,co bym zrobiła na miejscu żony Igły.Gdyby to mnie Michał zdradził,to pewnie bym mu tego nie wybaczyła.Za mocno przeżywałam rozstanie z Marcinem.Ale widać,że Krzysiu żałuje.Tylko według mnie jeżeli się kogoś naprawdę kocha,to nigdy się go nie zdradzi i tego się trzymam.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Obudziłam się za sprawą krzyków małych dzieci z dołu.Niechętnie wstałam wygrzebując z szafy te ubrania (link) i powędrowałam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic,ubrałam się,rozczesałam włosy i wyprostowałam je,a także zrobiłam delikatny makijaż.Gotowa zeszłam na dół,gdzie wszyscy już dawno byli po śniadaniu..
-Już wstałaś,skarbie?-Misiek podszedł do mnie i czule cmoknął w czoło.
-Jak widać-mruknęłam uśmiechając się.
-Zabieram Cie na spacer-szepnął mi do ucha kierując się w stronę korytarza.
W pośpiechu chwyciłam przygotowaną już wcześniej dla mnie kanapkę i poszłam za siatkarzem.Ubrałam kurtkę,szalik oraz kozaki i wyszłam na zewnątrz,gdzie czekał już na mnie Kubiak.Splótł nasze palce ze sobą i powędrowaliśmy w kierunku miasta.
-Zimno Ci?-spytał w czasie drogi i poprawił mój szalik.-Dlaczego czapki nie wzięłaś?
Może teraz jeszcze będzie zachowywać się,jak moja matka?-przeszło mi przez myśl.
-Bo uważam,że brzydko w niej wyglądam-oznajmiłam chowając dłonie w kieszeniach od kurtki.
-Wy kobiety,zawsze macie ze wszystkim problemy-westchnął głęboko kręcąc z niedowierzaniem głową.
-A wy faceci,to niby nie?-prychnęłam.
Nagle poczułam w lewej kieszonce zmieloną kartkę.Wyjęłam ją i rozłożyłam pochłaniając się w czytaniu.

Myślałaś,że jak wyjedziesz do Rosji to się mnie pozbędziesz?
Byłaś w błędzie.Ode mnie nie uciekniesz.Znajdę ciebie choćbyś była na samym końcu świata.
Powiedziałem ci przecież,że to jeszcze nie koniec.Nie rozprawiłem się z tobą do końca.
Pamiętaj,to ja zawsze wygrywam i to sobie lepiej wbij do swojego dziecinnego mózgu.
A twoja siatkarzyna niech lepiej odpierdoli się na cacy od ciebie,bo z nim też będzie źle.
Nawet nie wiesz,do czego jestem zdolny.Bój się.
Twój Marcin.


Poczułam,jak moje oczy czerwienią się.Chciało mi się płakać.Oczywiście Kubiak wziął ode mnie list i go przeczytał.Zacisnął mocno pięści i przytulił mnie do siebie.W tej chwili nie dałam rady,łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach jedna za drugą.Bałam się,tak strasznie się bałam.
-On się nigdy nie odczepi-chlipnęłam spoglądając na przyjmującego.
-Zabiję go-syknął głaszcząc me włosy.-Po prostu go zabiję.
Odetchnęłam głęboko próbując się uspokoić.Michał objął mnie w pasie i ucałował w skroń.
-Będzie dobrze,nie martw się-powiedział i powycierał rękawem spływające łzy z moich policzków.
-Jak mam się nie martwić?
-Obiecaj mi,że zapomnisz o tym liście i Marcinie-rzekł stanowczo uśmiechając się lekko.
-Obiecuję-przytaknęłam twierdząco głową.
Przez resztę drogi Kubi pokazał mi przeróżne miejsca,jakie kiedyś z rodzicami odwiedzał.Na każdym kroku próbował mnie rozśmieszać,robił głupkowate miny i śmiał się z przechodnich.Ale muszę przyznać,że poprawił mi nieco humor.Przestałam się zamartwiać i zaczęłam myśleć o sobie.Po jakiejś godzinie spacerowania zatrzymaliśmy się w pobliskim parku,by chwilę odpocząć.Usiadłam po turecku na ławce. Kubiak klapnął za mną tuląc się do mych pleców,a głowę chowając w kosmykach moich włosów.Przez jakiś czas trwała cisza,choć tak naprawdę nie przeszkadzało mi to.Wystarczyła tylko tego wielkoluda obecność bym była szczęśliwa.
-Skarbie?-odwróciłam głowę w Jego stronę wpatrując się w niebieskie Miśkowe oczy.-Co by było jakbyśmy się nie spotkali,gdybym nie przyszła wtedy na ten mecz,a ty byś mnie nie poturbował?
-Jak to co?-zdziwił się lekko.-Znalazłbym Cie choćbyś mieszkała na samym końcu świata.Po prostu byliśmy i jesteśmy dla siebie stworzeni.Nic nas nie rozłączy.
-Masz rację-wlepiłam wzrok w zachmurzone niebo.-Ale ja na Ciebie nie zasługuje.Za co w ogóle mnie kochasz?
-Co to za pytanie?-oburzył się.
-Normalne-wzruszyłam ramionami.
-Maleńka-szepnął mi do ucha.-Kocham Cie za wszystko.Kocham twoje poczucie humoru,foszki,uśmiech na twarzy.Według mnie ty nie masz żadnych wad.Jesteś po prostu idealna-pocałował mnie delikatnie w policzek.
Wsłuchiwałam się w Jego słowa i nie wierzyłam,że on to mówi naprawdę.Czułam się wspaniale,pierwszy raz mogłam głośno wykrzyczeć całemu światu:Tak,jestem cholernie szczęśliwa!!
-Dziękuję,że jesteś-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. 
_________________________________________________________________________
Hejka kochani! :*
Jejku jak ja za Wami tęskniłam :D Taka sielanka na początek.Wiem,nie było mnie bardzo dłuuugo i za to wszystkich strasznie,ale to strasznie PRZEPRASZAM. Mam nadzieję,że mi wybaczycie. Obiecuję,że rozdziały normalnie już będą się pojawiać przynajmniej raz w tygodniu,a jeżeli pozwoli mi na to czas to więcej.
Polska z maksymalną ilością punktów przechodzi do następnej fazy!Ale się cieszę.Według mnie nasze orły grają rewelacyjnie i są poważnym kandydatem na zdobycie medalu :D
A w środę przed telewizory i kibicujemy z całych sił. BO POLSKA WYGRA MECZ <3 p="">