niedziela, 30 marca 2014

4 ROZDZIAŁ

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek,wskazywał 8.05. Do szkoły miałam na dziewiątą, więc mogłam jeszcze chwileczkę poleniuchować. W końcu wygramoliłam się z łóżka  i od razu udałam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic,potrzebowałam chwili relaksu. Następnie zaczęłam paradować w samym ręczniku po pokoju, nie wiedziałam w co mam się ubrać. W końcu zdecydowałam się na to. Jeszcze tylko umalowałam się delikatnie i byłam gotowa. Zeszłam na dół, nikogo w domu nie było oprócz mnie,rodzice w pracy,Fabian w szkole.W kuchni na stole leżało moje śniadanie,wzięłam je i wpakowałam do torby.
(...)
Na wszystkich lekcjach nie mogłam się skupić.Cały czas myślałam o dzisiejszej kolacji,o tym w co się ubiorę no i oczywiście o Michale..Nauczyciele od razu zauważyli,że jestem rozkojarzona,oni zawsze wmawiali mi,że naprawdę dobrze się uczę i mam siebie nie marnować.Nie raz rozumiałam to tak,że namawiali mnie,bym rzuciła siatkówkę,ale ja nie mogłabym tego zrobić.Gdy gram, odcinam się od całego świata,zapominam o wszystkim.Uwielbiam chodzić na treningi, to jest moja pasja,nie wiem jak wyglądałoby moje życie gdyby nie ten sport.
Szłam sobie powoli w stronę hali, gdy zobaczyłam zmierzającą w moim kierunku Weronikę.
-Hej sory,że tak wczoraj cie potraktowałam,ale zmęczona byłam i chciało mi się spać-powiedziała i przytuliła mnie mocno.
-Jasne-odpowiedziałam.
Zaczęłam jej opowiadać wszystko,kochałam ją bardzo, była jedyną osobą,której mogłam się zwierzyć.
-No to w czym idziesz na tą kolacyjkę?-spytała.
-Jeszcze nie wiem.
-To może przyjść do ciebie?Zrobię cie na bóstwo, Michał nie będzie mógł od ciebie oczu oderwać, chociaż już nie może.
-Przestań! Może innym razem,to ma być tylko spotkanie.
-No jasne,jasne ! Jejku jak się cieszę.
Przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Chcę żebyś wreszcie była szczęśliwa .
Na te słowa łza spłynęła mi policzku,cieszyłam się,że ją mam.
-Jestem szczęśliwa-odpowiedziałam.
Pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy każda w swoją stronę, ja trening ona do domu.
Gdy weszłam na salę, była pusta, zawsze o tej  porze,trenowały te młodsze zawodniczki.
-Jula, dobrze,że cie widzę,musimy pogadać.
Podeszła do mnie moja trenerka Asia i usiadłyśmy na ławce.
-O co chodzi ?-spytałam zdezorientowana.
-Jula kochanie,każdy wie,że grasz z twojej grupy najlepiej.Masz niezwykłe zdolności.Nigdy się nie poddajesz,walczysz o każdą piłkę,jesteś po prostu świetna.
-Do czego pani zmierza?-przerwałam jej
-Dostałam propozycje,żeby jedna z naszych zawodniczek występowała w barwach rosyjskiego klubu
Zenitu,od razu pomyślałam o tobie.
-O mnie?
-Tak, o tobie.Naprawdę grasz na wysokim poziomie,to dla ciebie ogromna szansa,maluje się przed tobą wielka przyszłość,przemyśl to bardzo cie proszę.
-Emmm, tak oczywiście przemyślę,ale wiele nie obiecuję.
-Jasne,możesz już iść,dziś treningu nie ma.
Po tych słowach zerwałam się z ławki,wzięłam torbę i wyszłam.Byłam zszokowana,nie wiedziałam jaką decyzję podejmę, w końcu tu mam całe moje życie,a tam ?Tam nikogo. Szłam sobie powoli, łzy same zaczęły napływać mi do oczu.Czułam się samotna, a może to i lepiej będzie jeśli wyjadę, nabiorę doświadczenia, to ogromna szansa dla mnie. Nie wiedziałam co myśleć,potrzebowałam się komuś wygadać.
Gdy doszłam do domu, ogarnęłam się troche. W korytarzu stał Fabian.
-No wreszcie jesteś-powiedział.
-A gdzie rodzice?
-Pojechali,zostawili ci coś na stole.
Weszłam do kuchni,na stole leżała kartka papieru,wzięłam ją do ręki i przeczytałam na głos:

Hej skarbie,musieliśmy jechać na ważne spotkanie biznesowe. Zajmij się bratem,będziemy wieczorem.
Rodzice.

 -Niech to szlak!-krzyknęłam.
Byłam zła,przecież miałam dzisiaj kolację,nawet się z niej cieszyłam.Ale ich to w ogóle nie interesowało.
Napisałam smsa do Kubiaka:

Hej, tu Jula, mam nadzieję,że mnie jeszcze pamiętasz.Niestety nici z naszej kolacji,muszę się zająć młodszym bratem.Może się jeszcze kiedyś spotkamy.

Poszłam do siebie do pokoju i wzięłam się za lekcję. Ale jak zwykle nie mogłam się skupić,myślałam o tym co dzisiaj powiedziała mi trenerka. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Zbiegłam na dół i otworzyłam je. W progu stał nie kto inny, niż Michał.
-Skoro ty nie mogłaś przyjść na kolację,to kolacja przyszła do ciebie! 
Uśmiechnęłam się,cieszyłam się,że go widzę.
-Wejdź-rzekłam i pokazałam mu ręką salon. 
-Pięknie wyglądasz-powiedział i wyjął za siebie bukiet czerwonych róż.
-Nie musiałeś,ale są cudne-odpowiedziałam i przejęłam je od niego. 
-Czuj się jak u siebie w domu-dodałam
-To nie będzie trudne!
Gdy ja wstawiałam kwiaty do wazonu,on zaczął wyjmować jedzenie z reklamówek.
-Umiesz gotować?-spytał.
-Nie za bardzo.
-Ooo, to będziesz miała okazję się nauczyć. Robimy dziś pizzę!
-Słucham? A nie lepiej zamówić po prostu,jak to robi każdy normalny człowiek?
-O nie moja droga,nie ma tak łatwo! No to bierzemy się do roboty
I zaczął tłumaczyć mi wszystko po kolei.Byłam pod wielkim wrażeniem, lubiłam spędzać z nim czas.W końcu wzięliśmy się do pracy . 
-Nie wiedziałam,że z ciebie taki kucharz jest.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. 
Gdy skończyliśmy nasze gotowanie,Michał wsadził pizze do piekarnia.A ja korzystając z chwili, napełniłam ręce mąką i rzuciłam prosto w twarz Kubiaka.
-Osz ty!Będzie kara!-krzyknął.
Zaczęliśmy ganiać się jak dzieci, rzucając w siebie białym puchem.Nagle poślizgnęłam się i wpadłam prosto w ramiona Miśka.On patrzył mi się prosto w oczy i wytarł ręką mąke z mojej twarzy.Przycisnął mnie do siebie jeszcze bliżej, słyszałam jego szybkie bicie serca i ciepły oddech.
Nagle do kuchni wparował Fabian:
-Co wy tu robicie ?!
Wyrwałam się z jego objęć i spojrzałam na brata.
-To jest Michał,Michał to jest mój wkurzający braciszek. 
Podeszłam do niego i rozczochrałam mu włosy.
-No ejj! Przestań mi to robić!-krzyknął zażalony
-Ale ja cie znam! Ty grasz przecież w siatkówke!Kubiak? Tak ?
-Tak to ja, widzę,że mam małego fana?
Spojrzał na Fabiana,który mało co tam zawału nie dostał. Zostawiłam chłopaków samych i poszłam do kuchni by wyjąć naszą potrawę. Pachniała niesamowicie.
-Pizza jest już gotowa!-krzyknęłam i przywołałam ich.
Wszyscy w 3 siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy.Wyszła nam całkiem nieźle.Fabian cały czas nie dawał spokoju Michałowi,zadawał mu masę pytań. Gdy było już po kolacji,ledwo co zaprowadziłam go do łóżka i położyłam spać,ale on wróci,prawda? pytał mnie ciągle łapiąc za rękaw.Było mi troche przykro, nie wiedziałam,że tak interesuje się siatkówką.
-Nareszcie się od niego uwolniłam-powiedziałam do Michała,gdy już byłam na dole.
-Polubił cie, tak jakbyś mu zawirował w głowie-dodałam
-Bardzo się z tego cieszę,ale i tak mam mu za złe,że przerwał nam w tak pięknej chwili.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. 
-To co oglądamy ? Igrzyska Śmierci,może jakieś romansidło?-spytał,wymachując mi przed oczami płytami. 
-Igrzyska!-rzekłam stanowczo.
Wzięłam płytę od niego i włączyłam.
-Dobry wybór-powiedział.
Usadowiliśmy się na kanapie, Michał przyniósł popcorn i lampkę wina.Niezłe połączenie.
Oglądaliśmy już od godziny,gdy nagle oczy zaczęły się mi zamykać i zrobiłam się senna.Zerknęłam na Kubiaka,siedział i skupiony oglądał.A niech się dzieje,co ma się dziać, pomyślałam i oparłam głowę o jego ramię.On widząc to objął mnie.Przy nim zapomniałam o całym świecie,o wszystkich moich problemach,czułam się bezpiecznie i usnęłam, wtulona w niego.    
____________________________________________________________________
Hej Miśki ! ;*
4 rozdział oddaję waszej ocenie.
Pozdrawiam ! ;D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

piątek, 28 marca 2014

3 ROZDZIAŁ

Szłam w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił ku sobie.
Gdy się obróciłam zobaczyłam Michała.
-Myślałaś,że wypuszczę cie tak bez pożegnania?-spytał i zbliżył mnie do siebie jeszcze bardziej.
Dzieliło nas jakieś 5 cm, widziałam,że ukradkiem patrzył się na moje usta, jakby chciał skraść mi całusa.
-Tak naprawdę to nic nie myślałam,ale po tobie można było się wszystkiego spodziewać-odpowiedziałam i wyrwałam się z  niewygodnego dla mnie położenia.
-Odprowadzę cie do domu, poczekaj na mnie chwilę-powiedział i skierował się w strone szatni.
-Nie trzeba, jestem już dużą dziewczynką, a w ogóle czeka na mnie przyjaciółka.
No właśnie, Wera! Zapomniałam całkiem,przecież ona musi od 30 minut czekać na mnie, na pewno poszła już do domu.
-Ale ja nalegam-odpowiedział i pobiegł do szatni.
Nie musiałam na niego długo czekać, wrócił za jakieś 3 minuty z torbą w rękach.
-Okej możemy iść - uśmiechnął się szeroko.
Kierowaliśmy się do wyjścia. Nagle poczułam wibracje w spodniach, wyjęłam telefon i odebrałam SMS od Weroniki:

Jula, sorka ale musiałam już iść do domu, mama się martwiła. Mam nadzieję,że się nie gniewasz, przedzwoń później. 
Papatki ;*

-Cichy wielbiciel?-spytał Misiek.
-Nie, mało mam ich na tym świecie-odpowiedziałam
-Już nie bądź taka skromna, jak taka piękna dziewczyna jak ty może mieć ich mało? Uganiają się chłopacy za tobą co?
Stanęłam na chwile, spojrzałam na niego z nieco poważną miną
-Wiesz, wszystkie moje związki kończyły się klapą.Zawsze kiedy poznawałam chłopaka,wmawiał mi,że jestem jego tą jedyną,że mnie kocha i nigdy nie opuści,że zawsze będziemy razem i nikt nie zdoła nas rozdzielić. A co się później okazywało? Że kiedy ja naprawdę się zakochiwałam,na drugi dzień widziałam ich miziających się z innymi laskami.Nie chcę kolejny raz tego przeżywać, ostatnim razem, o mało co się nie załamałam, nie ufam chłopakom,nawet nie chcę.
-Ja taki nie jestem-powiedział Michał i złapał mnie za rękę.
-Naprawdę, uwierz mi-dodał.
Nie wiem, dlaczego mówiłam mu o tym, ale wolałam,żeby wiedział na przyszłość.
Nastała niezręczna cisza.Szliśmy powoli do domu, drzewa kołysały się lekko, księżyc świecił wysoko,a wiatr powiewał moje włosy.
W końcu nie wytrzymałam:
-Nawet nie pogratulowałam wam wygranej. Byliście świetni,super grałeś, byłam pod wrażeniem.
-Dziękuję, przecież miałem najlepszą kibickę na całym świecie.
-Przestań bo się zarumienię.
-A kto powiedział,że chodziło o ciebie ?-powiedział Kubiak,wystawił mi jeżyk i zaczął się śmiać.
-Głupi jesteś-odpowiedziałam, robiąc fochniętą minę,
-No już się na mnie nie obrażaj, przecież żartowałem-powiedział i zaczął udawać minę zbitego psa.
-Hmm, pomyślę..
Po chwili byliśmy pod moim domem.
-To tu-rzekłam.
-No to dobranoc-dodałam.
-Dobranoc, miłych snów-odpowiedział i skradł mi delikatnego buziaka w policzek.
Weszłam do domu, byłam wykończona, rodzice i brat już spali. Spojrzałam na zegarek dochodziła 23.Poszłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w pidżame i wskoczyłam do łóżka.
Przedzwoniłam jeszcze do Weroniki, nasza rozmowa wyglądała tak:
Weronika: Haloo,Jula czego chcesz? Powiedz,że to ważne bo zasypiam.
Ja : Wera, muszę ci wszystko opowiedzieć,Michał odprowadził mnie i on sprawia,że ... przy nim czuje się szczęśliwa.    
Wera: Widzę,że nieźle cie wzięło, może ty się w nim zakoch...
Ja: Nie dokańczaj! To nie prawda, wypluj to słowo, jedyne co mogę mu zaoferować to przyjaźń, nie chcę kolejny raz się zawieźć na kimś.
Usłyszałam, jak Weronika ziewnęła głośno do słuchawki.
Ja: Dobra nie będę ci przeszkadzać, dobranoc.
Wera: Pa,śpij dobrze !
Odłożyłam telefon, spojrzałam na moją rękę, a niech to, nie zmyło się. Na ręce widniał numer telefonu Michała, pewnie napisał go markerem,żebym nie zmazała.Wzięłam jeszcze raz do ręki komórkę, wklepałam jego numer, zapisałam jako : MISIEK i położyłam się wreszcie.
Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, myślałam o prawie 2-metrowym, niebieskookim siatkarzu z pięknym uśmiechem.
-Julka ogarnij się!-powiedziałam do siebie i usnęłam.

***
Po spacerze wróciłem do domu. Byłem bardzo zmęczony, wziąłem długi prysznic i położyłem się do łóżka.Czułem się samotny, ta dziewczyna nie dawała mi spokoju, cały czas o niej myślałem. Chciałem,żeby była teraz ze mną,chciałem mieć ją przysobie,by nie stała jej się żadna krzywda. Pół nocy nie mogłem zasnąć, ale zrozumiałem,że będę o nią walczyć i zrobię wszystko,żeby być blisko niej.
-Misiek, no idź wreszcie spać!-powiedziałem do siebie i usnąłem.
____________________________________________________________________________
Hej Miśki ;*oto 3 rozdział.
Przepraszam,że trochę krótki.
Następny przewiduje na poniedziałek lub niedzielę,pozdrawiam :*

środa, 26 marca 2014

2 ROZDZIAŁ


- Osz ty szczęściaro! - rzuciła w moją stronę Wera.
-Nie wiem o co ci chodzi- odpowiedziałam jej z grymasem na twarzy.
-Boli cie dalej? Może lepiej będzie, jak wybierzemy się do lekarza ? Bo wiesz będę z tobą całkiem szczera, ale na modelkę to ty nie wyglądasz.
Uśmiechnęłam się :
-Nie miałam zamiaru nią być. Trochę mnie pobolewa, ale zaraz na pewno przejdzie, co będziemy się teraz tym zamartwiać, nie pierwszy i nie ostatni raz dostałam piłką w głowę,teraz skupmy się na meczu, bo chyba po to tu przyszłyśmy.
Rudowłosa dziewczyna szturchnęła mnie w ramię :
- Ej Julcia, spójrz. Te ciacho, Michał od którego niefortunnie oberwałaś, obczaja cie wzrokiem, przecież to widać, że wpadłaś mu w oko.Wiele dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu.
Spojrzałam na Kubiaka, cały czas wpatrywał się we mnie i uśmiechał od ucha do ucha. Czułam,że dostałam rumieńca na twarzy,ale jakoś się tym nie przejmowałam i tak po uderzeniu piłki musiałam wyglądać jak burak.Po chwili wszyscy kibice wstali z miejsc,hala była wypełniona biało-czerwonymi flagami, czapkami oraz trąbkami, nadszedł czas wyśpiewania hymnu.
(...)
Pierwszy raz w życiu miałam takie ciarki na plecach, to było coś pięknego, słyszeć tyle polskich kibiców śpiewających Mazurka Dąbrowskiego.
Po przedstawieniu składów, wreszcie zaczął się mecz. 1 set padł łupem orłów, 2 zresztą też.Chłopaki grali jak w transie, wychodziła im prawie każda akcja, mocno serwowali, wbijali gwoździe w boisko, blokowali, przy czym uszczęśliwiali kibiców.
-Jula, Jula zobacz ! On tu idzie ! - krzyknęła do mnie Wera i pociągnęła za rękę.
Gdy się obejrzałam, przy barierce stał niejaki Misiek i wpatrywał się we mnie.
-Wiesz dodajesz mi szczęścia-powiedział
Spuściłam wzrok w podłogę, nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu rzuciłam :
-Pewnie każdej fance tak mówisz.
-Nie każdej, tylko tym najpiękniejszym, a ty się do nich zaliczasz.
Nie odzywałam się, byłam zbyt nieśmiała by się odezwać, w ogóle co miałam mu powiedzieć? My się przecież wcale nie znamy.
On widząc, że robi się niezręcznie spytał:
-A jak głowa, boli ?
-Tylko troszkę, będę miała guza,ale to nic - odpowiedziałam.
-Więc muszę ci się jakoś zrewanżować, zapraszam cie na kolacje, jutro o 19, przyjadę po ciebie-powiedział Misiek i uśmiechnął się
-Ale nie potrzebnie, nie chcę ci robić kłopotu, pewnie masz wiele ciekawszych zajęć.
 -Nie daj się prosić. Gdzie mam zajechać? spytał stanowczo.
Weronika uszczypnęła mnie, jak by mówiła : ''co ty wyprawiasz, zgadzaj się i tyle''
-No dobrze, na ul. Egeusza, obok parku, taki zielony domek. Wiesz, gdzie to jest ?
-Tak kojarzę, to do zobaczenia -pocałował mnie czule w policzek i wrócił do kolegów.
Nogi miałam jak z waty, usiadłam. Dotknęłam ręką policzka i w myślach wyobrażałam sobie jego ciepły uśmiech, piękne niebieskie oczy i usta, którymi mnie tak delikatnie pocałował.
Obrócił się jeszcze,jakby sprawdzał czy jestem dalej na tym samym miejscu,co przed chwilą. Gdy się upewnił wrócił do przerwanej rozmowy z Igłą.
3 set był już tylko formalnością, Polacy wygrali go do 15 i zapewnili sobie udział w ćwierćfinale. Michał grał wtedy jak natchniony, nakręcał się z punkta na punkt i dodawał otuchy swoim kolegom.
Po meczu połowa kibiców rozeszła się do domów, a połowa została po autografy.
-Julka, teraz chodź, mamy szanse!-krzyknęła Wercia
Złapała mnie za rękę i rzuciłyśmy się pędem w stronę, siatkarzy. Stanęłyśmy w kolejce, byłyśmy 6 z kolei.
Na sali było już coraz  mniej ludzi. Kiedy wreszcie była nasza kolei, przede mną stanął Kubiak.
-Widzę, że los cały czas napotyka nas na siebie -powiedziałam uśmiechając się. Wzięłam do ręki kartkę oraz długopis i podałam Miśkowi :
- Dla J..
-Wiem kogo-przerwał mi.
Ale zamiast kartki, Michał chwycił moją rękę i zaczął coś na niej gryzmolić, kiedy przestał przyjrzałam się podpisowi : 678489531
-To raczej nie wygląda na autograf
Wtem wbiegł Zbyszek, ukłonił się nisko przede mną i powiedział :
-Bardzo mi przykro,ale muszę porwać Miśka, na chwilę, miło było.
Wziął pod pachę Kubiaka i powędrowali do szatni, widziałam,jak Michaś wyrywał się z objęć Zibiego i patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.
Gdy zebrałyśmy już wystarczająco dużo autografów, szczęśliwe, wyszłyśmy z hali i byłyśmy już w drodze do domu. Nagle zaczęłam macać moje kieszenie od bluzy, kurtki, spodni.
-Jezuu Wera, zostawiłam telefon na sali! Czekaj tu na mnie zaraz będę!-krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź, pobiegłam w stronę hali.
Gdy znajdowałam się już w środku, na sali nikogo nie było. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Podbiegłam na moje miejsce, lecz nic nie znalazłam. Już zawiedziona chciałam wracać do domu,gdy usłyszałam,odgłosy dochodzące z szatni. Nie czekając ani chwili, poszłam w stronę przebieralni męskiej.
Drzwi od niej były uchylone,więc zajrzałam do środka. Po szatni, siatkarze chodzili w bokserkach, bez koszulek,a nawet w samych ręcznikach. Misiek od razu mnie zauważył, ucieszony,a także zaskoczony szedł w moją stronę,gdy po chwili zaczęłam mówić :
-Hej, przepraszam,że nachodzę was teraz, w niezbyt fajnych okolicznościach,ale zgubiłam tu gdzieś telefon, może widzieliście go?
Wszyscy siatkarze gapili się na mnie. Czułam się niezręcznie.
-Ej mała, nie martw się zaraz znajdziemy twoją zgubę. Dobra chłopaki do roboty !- Bartman klepnął mnie w ramię,puścił oczko do Kubiaka i razem z kolegami wyszedł z szatni na salę.
Zaraz wzięliśmy się do szukania, chłopaki chodzili po wszystkich kątach, fajnie to wyglądało. Kubiak tylko mierzył mnie wzrokiem i uśmiechał się. Nagle usłyszałam głośne :
-ZNALAZŁEM !
Podszedł do mnie Piotrek, zwany także jako 'Cichy Pit' i podał mi telefon do ręki. Wpatrywał się we mnie,a ja ze szczęścia uściskałam go. Całemu zdarzeniu,oczywiście przyglądał się Misiek i nie za bardzo wyglądał na szczęśliwego.
-Dziękuję wam wszystkim, fajnie się nam razem współpracowało, mam nadzieję, że do zobaczenia-powiedziałam po chwili.
-Cała przyjemność po naszej stronie-rzekł Zbyszek i powędrował z resztą do szatni.
Szłam w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił ku sobie.
Gdy się obróciłam zobaczyłam ......
________________________________________________________________________
Oto 2 rozdział.
Jak myślicie kogo zobaczy Jula?
Następnty rozdział w piątek,pozdrawiam :*

poniedziałek, 24 marca 2014

1 ROZDZIAŁ


-Julka pośpiesz się!-krzyknęła Weronika.
-No idę już,nie krzycz tak.
Spojrzałam na zegarek,dochodziło w pół do czwartej, mecz zaczynał się o 16,więc miałam jeszcze chwilę czasu.Stanęłam w lustrze i przyglądałam się sobie.Ubrałam dziś moją ulubioną bluzę, ciasne rurki i niebieskie adidasy. Spięłam włosy w kucyk i umalowałam się delikatnie. Nawet nieźle wyglądałam.
Zeszłam na dół,w korytarzu czekała już na mnie moja przyjaciółka.
-No wreszcie, możemy już iść?-spytała
Tak jasne,chodźmy-odpowiedziałam.
Chwyciłam czarną kurtkę z ćwiekami,rzuciłam coś w stronę rodziców ''będę wieczorem'' i wyszłam za Weroniką.Szłyśmy w stronę hali. Mecz zaczynał się dopiero za 20 minut,a na ulicach już robiło się tłoczno.Ludzie chodzili w biało-czerwonych bluzkach, trzymając w rękach flagi i trąbki.
-Już się nie mogę doczekać,kiedy wejdę na sale,będzie tam tyle przystojnych siatkarzy.Kto wie, może znajdziemy tam miłość swojego życia-zamarzyła się moja rudowłosa przyjaciółka.
Uśmiechnęłam się.
-Tak jasne, przylecą na białym rumaku i poproszą nas o rękę.
Weronika naburmuszyła się.
-Ty to zawsze masz takie czarne myśli.
Nie chciałam się z nią już kłócić,bo wiedziałam,że nie da za wygraną. Tak naprawdę to nie wiem,co ona sobie wyobrażała. Że siatkarz zakocha się w jakiejś pierwszej lepszej fance? Pewnie stać go było na kogoś lepszego,przecież mógł wybierać spośród kilku tysięcy zadufanych hotek....
Stanęłyśmy przed halą,zebrało się tyle kibiców, że zeszło nam jakieś 10 minut zanim weszłyśmy na salę. Wera skasowała bilety i udałyśmy się w nasze miejsca. Rząd 9, miejsca 47,48. Położyłam kurtkę na moim miejscu i rozglądałam się. Trybuny były prawie pełne, przez biało-czerwonych. Przez ten hałas jaki panował w hali,nie słyszałam nawet swoich myśli.
-Idę nam wziąć popcorn i colę!-krzyknęła Weronika.
Kiwnęłam głową,dokładnie nie słyszałam co powiedziała,ale byłam pewna,że sobie poradzi.
Na boisko wreszcie wyszli siatkarze z obu krajów. Jeżeli wtedy powiedziałam,że było głośno, to co dopiero działo się teraz. Trybuny oszalały na widok naszych orłów.W ruch weszły flagi i trąbki.Kibice krzyczeli z całych sił. Od tego hałasu rozbolała mnie głowa,a przecież to był dopiero początek.
Siatkarze zaczęli się rozciągać, najpierw na siedząco,później na stojąco. W końcu wzięli się za piłki. Byłam trochę podekscytowana,jeździłam na wiele meczy,ale jeszcze nigdy nie siedziałam tak blisko naszych chłopaków. 13 i 9 zaczęli odbijać w parze na przeciwko mnie.Obserwowałam ich ćwiczenia,najpierw sposób górny,dolny,kiwki,plasy,no i wreszcie doszli do ataku.
Zauważyłam,że wróciła Wercia, więc obróciłam się w jej stronę,chciałam przejąć od niej popcorn.
W tym samym czasie 13 wyrzuciła sobie wysoko piłkę i uderzyła w nią z wyskoku.Piłka leciała prosto w moją stronę,nie zdążyłam się nawet obronić, a już leżałam na podłodze. Moc tego ataku była tak wielka, że widziałam gwiazdki przed oczami. Wera rzuciła colę, zaczęła krzyczeć i klepać mnie po policzkach.
 Winowajca przestraszył się, przeskoczył przez bariery i wbiegł na trybuny.Uklęk przy mnie i zaczął gorączkowo mówić:
-Halo,czy pani mnie słyszy, o boże co ja narobiłem,halo proszę pani, niech się pani ocknie,błagam!
Przez chwilę jeszcze było mi słabo,ale zaraz po nawoływaniu '13' otworzyłam oczy. Próbowałam wstać, wszyscy kibice zwróceni byli na mnie,wtem usłyszałam:
-Michał chodź już,obudziła się,więc możesz już iść,zaraz mecz się zacznie!-krzyknął jego kolega z reprezentacji,Bartman.
Ale on widząc,że dochodzę do siebie,złapał mnie za ręce i pomógł wstać.
-Ja bardzo przepraszam,czy już w porządku? Może zawieść panią na pogotowie?
-Nie,jest okej,tylko trochę głowa mnie boli-odpowiedziałam.
-Na pewno nic ci nie jest? Przepraszam to wszystko moja wina. A tak w ogóle to Michał jestem-powiedział i podał mi rękę.
No i wtedy nasze spojrzenia odnalazły się,patrzyliśmy sobie głęboko w oczy,on miał takie piękne niebieskie soczewki.
-Ja..Jula...Jula jestem.
Podałam mu rękę,nadal nie odrywając od niego wzroku. Na ziemie sprowadził nas Zbyszek, krzycząc:
-Misiek,może ruszysz w końcu te swoje cztery litery i łaskawie wrócisz na mecz?!
Spuściłam wzrok na podłogę, trzymając się za moje obolałe miejsce.
-Dziękuję za troskę,ale wszystko już jest w jak najlepszym porządku,możesz wracać na boisko.
-Bardzo miło było cie poznać, mam nadzieję,że się jeszcze zobaczymy, w końcu muszę ci to jakoś wynagrodzić-uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
Wreszcie zszedł z trybun,ale co chwile odwracał się w moją stronę.

***
To było coś niesamowitego, te jej piękne oczy i uśmiech, chyba pierwszy raz czułem się tak wspaniale. Mogłem wpatrywać się w nią godzinami,była inna niż moje fanki.Moje przemyślenia przerwał Igła, biegnący
na przeciw mnie. Walnął mnie w ramię i powiedział:
-Ej Misiek ! Widziałem,jak patrzyłeś na tamtą laskę,nieźle ją poturbowałeś,ale znam cie, ten twój błysk w oku,uśmiech, no no stary widzę,że wpadła ci w oko,mam rację ?
-Jest po prostu inna,taka wyjątkowa...
W tej chwili spojrzałem w jej stronę, siedziała i rozmawiała z jakąś dziewczyną, ujrzała mnie i uśmiechnęła się,ja zrobiłem dokładnie to samo.

___________________________________________________________________
No i jest 1 rozdział.
Mam nadzieję,że wam się podoba,krytykę przyjmuję na tzw. 'klatę' ;p
Pozdrawiam, w środę 2 rozdział !

niedziela, 23 marca 2014

PROLOG



Żyje na tym świecie pewna miła i wrażliwa osóbka. Jula to pewna siebie 18-latka. Trenuję siatkówkę. Jej każdy dzień polega na : szkoła, dom, trening, dom. Ma najlepszą przyjaciółkę Weronikę, która zawsze jej pomoże. Niestety ma pecha w miłości, kiedy pozna jakiegoś chłopaka, po kilku dniach okazuje się, że jest dupkiem. Przez to boi się komuś zaufać i związać.
Ma brata Fabiana, którym często musi się opiekować. Jej rodzice troszczą się o nią, chcą dla niej jak najlepiej, ale nigdy nie interesują się jej życiem prywatnym. Nie interesuje ich, czy Jula jest w złym, czy dobrym humorze. Dlatego często jest zamknięta w sobie, zwierza się tylko swojej najlepszej przyjaciółce.
Weronika to wielka fanka Jastrzębskiego Węgla, dlatego musi być prawie na każdym ich meczu. Zabiera zawsze ze sobą Julę, obydwie bardzo kochają sport i uwielbiają kibicować. Pewnego dnia, a dokładnie 10 września dziewczyny wybierają  się na mecz Polska - Włochy Mistrzostw Europy. Są podekscytowane, Wera załatwiła im najlepsze bilety, pierwszy raz będą siedzieć tak blisko siatkarzy. Może w końcu uda się im wziąć od któregoś autograf.  Właśnie w tym dniu życie Julii diametralnie się zmieni, pozna tam w pewnych okolicznościach  przystojnego siatkarza, który zawróci jej w głowie. Czy Jula w końcu się zakocha ?
Kto będzie tym siatkarzem ? Czy on okaże się dupkiem, wykorzystującym tylko dziewczynę ?  W jakich okolicznościach się poznają ? Tego dowiecie się w 1 rozdziale, który już za niedługo !


_______________________________________________________________________________

Taki prolog na początek.
Postaram się regularnie 2 lub 3 razy w tygodniu dodawać nowe rozdziały.
POZDRAWIAM ! ;*