-Na ile wróciłaś?-ujął moją twarz w dłonie.-Jak ja tęskniłem.
-Na święta,czyli gdzieś 2 tygodnie-mruknęłam stępując z nogi na nogę.
-Jak tam było,opowiadaj!Długi czas się nie odzywałaś,nawet nie wiesz,jak się martwiłem o Ciebie-złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie.
-Michał..-spuściłam wzrok na podłogę.
Chciałam mu powiedzieć,ale bałam się.Zresztą to chyba nie był dobry moment na takie wyznania.
-Skarbie,co się stało?-spoważniał wpatrując we mnie zatroskanym wzrokiem.
-Zmęczona jestem-odparłam bez namysłu gryząc się w język.
-Zabieram Cie do siebie-mrugnął do mnie okiem i zaprowadził do auta.
Wsiadłam od niechcenia do samochodu i oparłam głowę o szybę.Kubiak po chwili zajął miejsce kierowcy i odpalił stacyjkę.Jechaliśmy w ciszy.Zresztą nie miałam ochoty rozmawiać.Cisza była chyba najlepszym rozwiązaniem.
-Nie wiem,czy to dobry pomysł.Może lepiej będzie jeśli podwieziesz mnie do domu?W końcu muszę przywitać się z rodziną i Weroniką-mruknęłam spoglądając kątem oka na siatkarza.
-Nie ma takiej opcji.Muszę się Tobą nacieszyć,zanim znowu mi wyjedziesz-powiedział i uśmiechnął się do mnie szczerze.-Jutro odwiedzisz rodzinę,obiecuję.
-Niech Ci będzie-westchnęłam głęboko wiedząc,że i tak z nim nie wygram.
Domyślałam się,że ranię go swoją obojętnością wobec Jego osoby.Ale myśl,że za niecałe 7 miesięcy na świat przyjdzie Nasze dziecko przytłaczała mnie.Kocham Michała,jest miłością mojego życia,nie wyobrażam sobie życia bez niego.Może dlatego tak strasznie boję się mu powiedzieć o maleństwie,które jest w drodze.Tak,boję się,że mnie zostawi i znów będę sama z tym wszystkim.
-Już jesteśmy-rzekł zadowolony Kubiak machając mi ręką przed oczami.
Ocknęłam się szybko i uśmiechnęłam sztucznie.
-O czym tak myślisz?-spytał zaciekawiony kładąc ręce na biodrach.-Mam nadzieję,że o mnie.
-Jasne-parsknęłam i wysiadłam z BMV kierując się w stronę mieszkania przyjmującego.
Siatkarz podreptał za mną,ciągnąc ze sobą jeszcze moje 2 walizki.Otworzył drzwi od domu i wszedł do niego razem ze mną.Zdjęłam kurtkę oraz buty
-Nie chwaliłeś się,że masz taki ładne mieszkanko-mruknęłam oprowadzając wzrokiem po pokojach.
-Nie pytałaś-wzruszył ramionami zaprowadzając mnie do sypialni (link).
Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia,w którym mógłby się zmieścić i cały klub Jastrzębskiego Węgla.Na środku leżał duży,mięciutki dywan w biało-brązowe wzory.Dwuosobowe,drewniane łóżko,a obok niego z obu stron, szafki z lampką nocną.Wyżej znajdował się regał w ścianie,na którym postawione zostały różne płyty z filmami i piosenkami,a także ramka ze zdjęciem Miśka.W rogu po prawej stronie stała szafa z lustrem,a obok ogromne okno z widokiem na miasto.Na przeciwko łóżka wisiała plazma.
-Zmieścisz w szafie swoje ciuchy prawda?-Michał spojrzał na mnie błagalnie,co wymusiło na mojej twarzy wielki uśmiech.
-Postaram się-odparłam zabierając od niego moje torby.
Siatkarz korzystając z okazji,że byłam blisko,ujął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Kocham Cię,wiesz?-wlepił we mnie wzrok i musnął delikatnie me wargi.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam odwzajemniając pocałunki,które z każdą chwilą stawały się coraz zachłanniejsze.Każde z nas okazywało sobie przez to miłość,jakiej brakowało nam przez ten czas mojej nieobecności.
-Kochanie,muszę się rozpakować-odepchnęłam go lekko.
-Może ci pomóc?-spytał ochoczo.
-Będzie lepiej jeśli pójdziesz mi zrobić coś dobrego,bo głodna troszkę jestem-cmoknęłam go w usta i wypchałam za drzwi,które później zamknęłam.
Usiadłam na ziemi i otworzyłam walizkę.Wypakowywałam po kolei wszystkie swoje rzeczy,które później wkładałam do szafy.Na szafce położyłam książkę.Kosmetyczkę z wraz pastą do zębów,szczoteczką,grzebieniem,ręcznikiem oraz różnymi kremami zaniosłam do łazienki.Buty poukładałam w korytarzu.Tak naprawdę już po 30 minutach byłam rozeznana w całym domu i przyznam bez bicia,że ładnie się tu mój chłopak urządził.Gdy już skończyłam,poszłam do kuchni w celu zjedzenia czegoś,gdyż mój brzuch już dawno dawał o sobie znać.Na stole zobaczyłam położony talerz wraz z 4 naleśnikami z serem.
Pochłonęłam od razu dwa z nich i udałam się do salonu,z którego dochodziły odgłosy rozmawiającego Miśka.Stanęłam w progu i przysłuchiwałam się Kubiakowi.Leżał na kanapie trzymając przy uchu komórkę i jednocześnie oglądając jakiś mecz w telewizji.
-Nie wiem.Muszę się jej spytać...-lamentował.
-Nie wiadomo,czy się zgodzi.Ona też ma swoją rodzinę....Tak,wiem jestem marnotrawnym synem...Dobra,postaramy się...Buziaki.
Podeszłam bliżej siatkarza i objęłam go od tyłu za szyję uśmiechając się szczerze.
-Ale mnie wystraszyłaś-odparł łapiąc się za serce.-Ale widzę,że już rozpakowana.Czyli zostajesz u mnie do wyjazdu.
-No nie wiem,nie wiem-przegryzłam delikatnie wargę,co za skutkowało tym,że siatkarz momentalnie pociągnął mnie w swoją stronę tak,że wylądowałam na jego kolanach,twarzą do podłogi.
-Michaaał-jęknęłam poprawiając się i siadając obok niego.
-Skarbie-położył moje nogi na swoich udach.-Mama zaprosiła nas na święta.
-I co w związku z tym?-uniosłam w górę prawą brew.
-Nie drocz się ze mną-schował mój wychodzący kosmyk za ucho.-Pojedziesz ze mną-stwierdził.
-A skąd ta pewność?-wyszczerzyłam się do niego.
-Jutro pojedziemy do Twoich rodziców.Przywitasz się z nimi,a wieczorem wyjedziemy do Nysy.Pasuje?-spytał wyczekując na moją odpowiedź.
-Dobra-westchnęłam.-Wszystko,czego książę zabraknie.
-Ej,księżniczko.Coś się stało?-uniósł jedną ręką mój podbródek,bym mogła spojrzeć w Jego zatroskane oczy.
Jula,teraz!Powiedz mu o wszystkim.Masz świetną okazję!-mówiłam do siebie,choć tak naprawdę nie umiałam wydusić z siebie choćby jednego słowa.Strach sparaliżował moje ciało.Nie odważyłam się,nie potrafiłam.Serce bało się kolejnych cierpień.
Pocałowałam go delikatnie w usta i wtuliłam w tors,na co on przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Nic-wybełkotałam aromatyzując się zapachem Jego perfum.
Tak,znowu stchórzyłam.
-Mam pomysł-odparł wesoły i ruszył się ze swojego miejsca.
-Jaki?-spytałam podnosząc głowę do góry.
-Zaraz zobaczysz-ucałował mnie w czoło i pobiegł gdzieś do innego pomieszczenia.
Wstałam i udałam się do łazienki.Odkręciłam kran i przemyłam twarz wodą.Spojrzałam w lustro.Moje sumienie nie dawało mi spokoju,jakby cały czas przemawiało do mnie,że muszę mu powiedzieć.
Rozwaliłam kitkę i rozpuściłam włosy,dokładnie je rozczesując.Otworzyłam drzwi,a w progu stał uśmiechnięty od ucha do ucha Misiek.Wepchał mi do rąk kurtkę i pociągnął za sobą.Kazał nałożyć buty,co oczywiście zdezorientowana zrobiłam.Splótł nasze palce ze sobą i wyszliśmy z mieszkania.Na dworze robiło się już coraz ciemniej,gdyż zegar wskazywał godzinę 18.Wiatr niebłaganie targał moimi włosami.
Kubiak zaprowadził mnie na tył swojego podwórka,gdzie na środku leżał duży koc,a na nim 2 kieliszki i talerzyki,butelka wina,truskawki w czekoladzie oraz spaghetti.Wokół niego porostawiane zostały świeczki,co dodawało nastrojowi wielkiego uroku.W tle słychać było romantyczną muzykę puszczoną z radia.Spojrzałam oczami w wielkości pięciozłotówek na pewnego siebie siatkarza.
-Podoba się?-spytał i uśmiechnął się tajemniczo.
-Jeszcze się pytasz?Jejku,jak ty to wszystko urządziłeś?-rzuciłam mu się na szyję.
-Dla mojej królewny wszystko-puścił mi oczko i namiętnie wpił się w me wargi.
Szliśmy wolnym krokiem w stronę urządzonej kolacji nie odrywając od siebie ust.Niespodziewanie Michał potknął się o jedną ze świec i razem runęliśmy na ziemie śmiejąc się,jak opętani.
Gdy już przestaliśmy się wygłupiać,usiadłam w towarzystwie siatkarza na rozłożonym materiale i wtuliłam w jego tors.Było magicznie.Karmiliśmy się truskawkami i popijaliśmy winem.Rozmawialiśmy o wszystkim,co się dało.Niestety,gdy za dużo wypiję to zaczynam mówić głupoty i nawet nie zdaję sobie z tego sprawy.
-A wiesz,co Michałku?-spojrzałam w gwiazdy na niebie nie czekając na odpowiedź.-Chciałbyś mieć dzieci?
-Z tobą,na pewno-pocałował mnie czule w skroń.-Dobra,koniec i tak za dużo wypiłaś.
-A to się dobrze składa!-wymamrotałam.-Będziesz tatusiem!
Nastała cisza.Spojrzał na mnie zdezorientowany,jakby nie dosłyszał.
-Tutaj jest takie maleńkie dzieciątko,o tu-chwyciłam jego rękę i przyłożyłam do swojego brzucha.-Nasze maleństwo.
-Jula jesteś pijana.Gadasz od rzeczy-wyraźnie się zakłopotał.
Westchnęłam głęboko.Właśnie tego się bałam,że mi nie uwierzy i zostawi.Jedna słona łza spłynęła po moim policzku. I co ja mam teraz robić?
Wstałam z miejsca i zaczęłam iść do domu chwiejnym krokiem.Nie miałam ochoty dłużej tam z nim przebywać.Może i byłam pijana,ale jeszcze w miarę kontaktowałam.
-Kotek czekaj na mnie!Nie uciekaj tak szybko!-podbiegł i objął mnie od tyłu przytulając się do moich pleców.
-Ale to prawda!-wyszlochałam zalewając się łzami.
-Co jest prawdą?-odwrócił mnie do siebie i rękawem wytarł spływającą ciecz.
-Jestem w ciąży!-krzyknęłam odpychając od siebie siatkarza,który oszołomiony stał na środku podwórka i nie wiedział co zrobić.
Pobiegłam szybko do łazienki zamykając się na klucz.Oparłam się o ścianę i zsunęłam na podłogę,chowając twarz w kolanach.
***
-Jestem w ciąży!-krzyknęła i odepchnęła mnie od siebie uciekając do mieszkania.
Stałem i nie wiedziałem co zrobić.Ta wiadomość do mnie jeszcze nie dotarła.Cieszyłem się,strasznie się cieszyłem ale nie potrafiłem ruszyć się z miejsca.Byłem pewien,że chce wychowywać to dziecko z Julą,bo kocham ją,kocham ich.Boże Michał!-uderzyłem się otwartą dłonią w czoło i pobiegłem za nią.
Obszedłem sypialnię i kuchnię,ale nigdzie jej nie było.Nagle usłyszałem czyiś płacz w łazience.Ruszyłem szybko do tego pomieszczenia i pociągnąłem za klamkę.Zamknięte,do jasnej cholery!
-Jula kochanie,otwórz.Porozmawiajmy-zapukałem kilka razy,ale nie było żadnego odzewu.-Jula!-wrzasnąłem.
Miałem wielkie poczucie winy.To przeze mnie ona teraz cierpli i wmawia sobie,że nie chcę tego dziecko.Jak ja mogłem być taki głupi.Powycierałem szybko spływająca łzę i wyjąłem z szafki zapasowy klucz.
Bałem się,że mogła sobie coś zrobić.A tego bym sobie nigdy nie wybaczył.Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi.Ujrzałem całą zapłakaną,zwiniętą w kłębek Julę, opartą o ścianę.Przykucnąłem przy niej i mocno do siebie wtuliłem.
-Michał-załkała.-Jeżeli nie chcesz tego dziecka,to nie.Poradzę sobie.Nie zwracaj na mnie uwagi.Zaraz mogę się spakować.
-Nigdzie nie będziesz się pakować-ująłem jej twarz i spojrzałem w oczy.-Kocham Ciebie najmocniej na świecie i cieszę się,że będziemy mieli dziecko.Zawsze marzyłem,żeby założyć rodzinę.
-Ale,przecież-dławiła się mokrą cieczą.
-Nie ma,ale-przerwałem jej.-Jesteś miłością mojego życia.Całym moim szczęściem.Damy radę,razem-pocałowałem ją w usta i odchyliłem kawałek jej bluzki.-Prawda malutka lub malutki-ręką przeczesałem po zaokrąglonym brzuszku Julii i ucałowałem delikatnie.
***
Uśmiechnęłam się nikle do siatkarza.Teraz mogę głośno powiedzieć,że jestem szczęśliwa.Mam kochającego i wspaniałego chłopaka oraz małe maleństwo w drodze.
-Idź pod prysznic i chodź spać-ucałował mnie w czubek głowy i wyszedł.
Westchnęłam głęboko.Jak mogłam się tak strasznie bać reakcji Kubiaka.Spojrzałam w lustro.Wyglądałam,jak siedem nieszczęść.Rozmazany makijaż,podpuchnięte,zapłakane oczy i potargane włosy.Wzięłam gorącą oraz odprężającą kąpiel i doprowadziłam się do normalnego stanu.Ubrałam koszulkę Miśka pozostawioną na pralce i udałam się w stronę sypialni.Już w progu powitało mnie głośne chrapanie Dzika.Coś czuje,że to będzie długa noc-mówiła moja intuicja,która zwykle mnie nie zawodzi.
Położyłam się do łóżka wtulając w Michała i zasnęłam,przynajmniej próbowałam.
Obudziło mnie czyjeś łaskotanie po nogach.Zerwałam się natychmiast z legowiska i ujrzałam roześmianego przyjmującego.
-Bardzo śmieszne-prychnęłam,lecz nie zdążyłam już nic powiedzieć,bo Kubiak zamknął mi usta pocałunkiem wsuwając swoją rękę pod moją koszulkę i szukając zapięcia od biustonosza.
-Michał,nie teraz.Śpieszymy się-skarciłam go wzrokiem i odepchnęłam od siebie.
-Starczyłoby nam czasu-odparł niepocieszony.
-Na pewno-przytaknęłam z politowaniem głową wyjmując z szafy jakieś ubrania i pobiegłam od razu do łazienki zajmując ją jako pierwsza.
Nałożyłam na siebie ten strój (link),włosy pofalowałam delikatnie i umalowałam się.Wyszłam z pomieszczenia schodząc do kuchni,gdzie czekała już na mnie przepyszna jajecznica.Pochłonęłam ją w 5 minut i uśmiechnęłam się szczerze do Michała.
-A gdzie nagroda?-spytał wskazując palcem na policzek.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta,na co wyszczerzył się jak głupi do sera.
-Lubię takie nagrody-wymruczał mi do ucha,a przeze mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Następnie Misiek poszedł się ubrać,a ja spakowałam do 2 walizek siebie i Jego,bo w końcu wyjeżdżamy do Nysy na kilka dni,a w tych samym ciuchach nie będę chodzić.
Po jakiś 20 minutach siedzieliśmy już spokojnie w aucie pokonując kilometry.Oparłam głowę o rękę wpatrując się w krajobraz za oknem.Termometr z tego co wiem wskazywał 2 stopnie.Niby za 2 dni Wigilia,a śniegu w ogóle nie widać.Ale tak to już jest z naszą wspaniałą pogodą.
-Michał,a prezenty?!-krzyknęłam,gdy parkował przed moim domem.
Skinieniem głowy wskazał na tył samochodu.Obróciłam się i ujrzałam kilka świątecznych torebek poukładanych obok siebie.
-Jesteś kochany!-pocałowałam go w policzek i wysiadłam z samochodu,co po chwili również uczynił siatkarz.
Złapał mnie za rękę i poprowadził pod same drzwi.Nieśmiało zapukałam i chwyciłam za klamkę,która się uchyliła.Otwarte-przeszło mi przez myśl i wtargnęłam do mieszkania,z którego czuć było zapach spalenizny.
-Cześć mamo-odparłam wchodząc do kuchni.
-Córeczko,wróciłaś!-podbiegła do mnie i mocno przytuliła.-Tak smutno bez Ciebie tu było.Właśnie przyrządzałam ciasto na Święta,ale chyba coś mi nie wyszło.
-Mamo,to jest Michał-przyjmujący serdecznie uścisnął mojej rodzicielki rękę i uśmiechnął się promiennie.
-Miło mi-zrobiła dziwny wyraz twarzy.-Marcin tu był!-odpowiedziała po chwili.
Moje serce zabiło szybciej.Czego on jeszcze ode mnie chciał?To przez niego wyjechałam do Rosji.
-Mam ci to przekazać-wsadziła mi do ręki jakiś list i powróciła do wcześniejszych zadań.
Kubiak spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Później Ci wyjaśnię-wyszeptałam mu do ucha.
Następnie przywitałam się z tatą i Fabianem.Z moim bratem musieliśmy się przez dłuższy czas bawić,bo sobie przypomniał,że mu kiedyś obiecałam.
Chciałam jeszcze zajść do Weroniki,ale okazało się,że wyjechała do babci na tydzień i pocałowałam klamkę.
Jechaliśmy właśnie do Nysy.Misiek był jakiś taki niewyraźny.Nie odzywał się,co było do niego niepodobne,bo zwykle to nawet śpiewa przez całą drogę.
-Ej,co się stało?-wbiłam mu palec w żebro i uśmiechnęłam się.
-Co z tym Marcinem?Pokażesz mi,co ci napisał?-spytał, ukradkiem spoglądając na mnie.
-Pokażę-odparłam zamyślona.-Ale później.Nie chcę się teraz dołować.
-Obiecujesz?-zaparkował auto przed wielkim drewnianym budynkiem.
-Obiecuję-złożyłam mu delikatny pocałunek na ustach i wzięłam torebki z prezentami.
Dziku wziął nasze walizki i obejmując mnie ramieniem skierowaliśmy się pod drzwi państwa Kubiaków.
Strach sparaliżował moje ciało.Nogi miałam,jak z waty.Właśnie teraz,gdy już byłam na miejscu zdałam sobie sprawę,że tam będzie cała Jego rodzina.
Ścisnęłam mocno dłoń siatkarza,na co on uśmiechnął się promiennie.
-Nie denerwuj się skarbie-pocałował mnie w czubek głowy i zadzwonił dzwonkiem.
-Twoja rodzina mnie polubi,Twoja rodzina mnie polubi,Twoja rodzina mnie polubi-powtarzałam na głos,co wywołało u przyjmującego niepohamowany śmiech.
-Witajcie dzieciaczki.Jak się cieszę,że Was widze-w progu przywitała nas starsza,chuda kobieta i ucałowała Michała,a później mnie.-Chodźcie.Błażej też przyjechał-wpuściła nas do sierotka.
-Błażej?!-spytał Kubiak z oczami w wielkości pięciozłotówek.
_________________________________________________________________________
Hej kochani! :*
I 27 rozdział należy już do historii.Nie wiem czemu,ale wena zaczyna mnie opuszczać.Znowu nawaliłam.Nie podoba mi się ten rozdział.Zresztą sami ocenicie ;)
Do tego jeszcze zakończenie roku.Z jednej strony fajnie,bo wakacje.Ale z drugiej strasznie,bo musiałam się rozstać z klasą po 8 wspólnych spędzonych latach (łącznie z przedszkolem).Płakałam wczoraj prawie cały dzień i tak jakoś strasznie mi smutno.Nie umiem się pogodzić z tą myślą,że od września nie będę razem z naszą klasą,że jej już nie będzie :C
Co do meczu Polaków z Iranem w piątek.Wydaje mi się,że im już powoli zaczyna brakować siły.1 set był jeszcze w miarę,ale ostatnie 3 to jakaś porażka.Muszą spiąć tyłki i w następnym meczu pokazać,kto tu rządzi.Jednak dalej wierzę,że wyjdziemy z grupy.
Dumni po zwycięstwie,wierni po porażce. *o*
Pozdrawiam,buziaki ;*
Pieerwsza! :)) nieudany rozdział?? Kobieto zajrzyj do mnie.. wena opuszcza chyba wszystkich! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Jula wyjasnila sobie wszystko z Michalem i oboje beda czekac na potomka :D ale zdaje mi sie, ze ten Marcin cos namiesza.. Mam nadzieje, ze wkoncu wena przyjdzie.. ale spokojnie. I bez niej dajesz rade :)
Pozdrawiam :*
Mimo, że nie na trzeźwo to w końcu mu powiedziała. Mam nadzieję, że teraz już nie wyjedzie do Rosji, bo co ją tam trzyma? Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNic Cię nie opuściło, zapewniam Cię. :) A już na pewno nie wena. ^^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to Marcin dla mnie faktycznie jest jakąś cwaną bestią, która może tutaj coś namieszać w życiu bohaterów. Co mnie najbardziej cieszy?
W końcu Julka powiedziała to, co trzeba Michałowi. Mam nadzieję, że teraz będzie się wszystko układać zdecydowanie na plus. :)
Buziaki ;*
Jak dla mnie to cały czas możesz mieć ''brak weny''. Rozdział super i jak narazie wszystko po mojej myśli. Zapraszam do mnie chwilauwagi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDobrze, że Michał w końcu dowiedział się, że zostanie ojcem, tylko szkoda, że Julka nie miała odwagi powiedzieć mu tego na trzeźwo ( alkohol w ciąży ?! ). Jestem pewna, że rodzina Kubiaka ją polubi i od razu zaakceptuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
No ja też ryczałam cały piątek ;) Mimo, że mnie pocieszali koledzy, koleżanki, nauczyciele, ja i tak beczałam :D Nie umiałam się rozstać :/// Tylko, że my spędziliśmy razem 10 lat- bo 7 szkoła (zerówka) i 3 przedszkola :P Widzę, że nie tylko ja byłam zżyta z klasą ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, a Jula tchórzliwa :P No na reszcie powiedziała :3 Michał po prostu ma pamięć, że nie wiem!! O wszystkim pamiętał- prezenty, kolacja... Marcin niech się w końcu odwali od biednej dziewczyny!!! A Błażej?! Coś mi się nie podoba... Czekam na nexta :))
Wstąp też do mnie, bo pojawiły się 3 nowe, a nie jestem pewna czy czytałaś :D
Miłych wakacji i dobrego humoru (ja też jeszcze nie wieżę) ;***
Super rozdział :) Dobrze że się dowiedział :D
OdpowiedzUsuńPozdr. :)
Jestem ciekawa co w tym liście było. Dobrze że Michał już wie, ale alkohol w ciąży?
OdpowiedzUsuńTeż jestem mega ciekawa tego listu i dalszych świątecznych przygód :)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się mega podoba :)
Pozdrawiam i zapraszam na nowy do siebie ;*
Zajebisty ! Ciekawe co jest w tym liście. Dobrze że Julka powiedziała Michałowi o ciąży . Zapraszam do mnie na nowy na dajszansemilosci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny,dobrze że Michał wie o ciąży.Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Super, że Jula wyznała Michałowi prawdę o ciąży ;) Martwi mnie tylko Marcin... oby niesłusznie. I jeszcze ten list. Co w nim jest? Strasznie jestem ciekawa. Pozdrawiam i weny :*
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam do siebie na nowy na Wellingerze :))
http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/
Przestań, wena Cię trzyma i to jak! :D Dobrze, że Jula powiedziała Michałowi. Ciekawi mnie tylko reakcja rodziców Julki i Marcina...
OdpowiedzUsuńJa tego nie skomentowałam? :O Boże, nie ważne, coś się ze mną dzieje xd
OdpowiedzUsuńRozdział przegenialny! Dobrze, że powiedziała Michałowi i dobrze, że Michaś tak zareagował! Ciekawe co jest w tym liście.. Hmm.. Dowiem się w następnym!
Swietny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na dwa nowe rozdziały
OdpowiedzUsuńhttp://w-glebi-duszy.blogspot.com/
http://do-konca-walczyc-o-milosc.blogspot.com/2014/07/i-cant-save-you-if-you-dont-let-me.html
:*
http://ponadwszystk.blogspot.com/2014/07/epilog.html - zapraszam na epilog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO raju *.* dobrze, że mu powiedziała jednak. Mimo wszystko nie było czego się bać. Jestem ciekawa świąt w Nysie. Na pewno ją polubią :) Obawiam się tylko Marcina. Znowu bedzie kombinował...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam na 36 i 37 :D http://nic-nie-dzieje-sie-bez-powodu.blogspot.com/2014/07/37-jest-taka-miosc-ktora-nie-umiera.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na 18: http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/07/osiemnascie.html
OdpowiedzUsuńoraz :
http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/2014/06/rozdzia-drugi.html#comment-form
Pozdrawiam ;**
Zapraszam na nowy rozdział kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuń