piątek, 16 maja 2014

20 ROZDZIAŁ

Dziś poniedziałek.Dzień,jak co dzień.Wstałam,ubrałam się i wymalowałam (link).Rozczesałam włosy i wyprostowałam je.Siniak powoli znikał.Chwyciłam torbę i udałam się z nią na dół.Wpakowałam śniadanie,wzięłam batonika do ręki i wyszłam z domu.
Szłam tą samą drogą co zawsze.Jest początek października,a pogoda bardzo sprzyja.Słońce mocno grzeje w plecy,niebo prawie bezchmurne,a ptaki ćwierkają w rytm wiejącego delikatnie wietrzyka.
Gdy przypominam sobie,jak chodziłam tędy miesiąc temu,to sama nie mogę uwierzyć ile rzeczy się w ciągu 31 dni zmieniło.Poznałam Michała zupełnie przypadkiem,zakochałam się w nim.Teraz on jest moim uzależnieniem,nie wyobrażam sobie życia bez niego.Nagle poczułam czyjeś chłodne dłonie na mojej twarzy.
-Zgadnij kto to!
-Weronika!-krzyknęłam i przytuliłam ją do siebie.
-Skąd wiedziałaś?-jęknęła niezadowolona.
-Znam cie,jak nikt inny.
-Ech trudno.Dlaczego nie dzwoniłaś,nie smsowałaś,już mnie nie lubisz?-spojrzała na mnie wzrokiem zbitego pieska,a ja parsknęłam śmiechem.
-To samo mogę się ciebie zapytać-poruszyłam charakterystycznie brwiami.
-Przepraszam,nie mogłam.Chorupsko mnie jakieś złapało i w ogóle z domu nie wychodziłam.
-Ale jakoś to nadrobimy-poklepałam ją po ramieniu.
-No oczywiście.Już dziś zaczynamy.Po szkole pójdziemy na zakupy i do kawiarni.Mam ci tyle do powiedzenia.
-Ja tobie też.
-O Boże Julka,dzwonek! Biegniemy!-krzyknęła i złapała moją rękę kierując się w stronę liceum.
 Lekcje minęły dość szybko.Na matematyce niezapowiedziana kartkówka,na którą oczywiście nic nie umiałam.Z polskiego sprawdzian,a na historii karta pracy.Jedynie na w-fie pograliśmy w siatkówkę.
Wychodziłam ze szkoły w nieco gorszym humorze.
-No to gdzie najpierw idziemy?-dogoniła mnie przyjaciółka.
-A co zawsze pomaga na zły humor?-mrugnęłam do niej okiem.
-Zakupy!-krzyknęła podekscytowana i pociągnęła mnie do jakiegoś butiku.
Po przymierzałyśmy chyba dziesiątki tysięcy par szpilek,adidasów,balerinek,sandałów,kozaków,robiąc ze sklepu istny śmietnik.Panie próbowały być miłe i spełniały nasze każde zachcianki.
W końcu po długim namyśle,wybrałam 3 pary sportowych butów (link) (link) (link),Weronika stawiała bardziej na elegantsze obuwie (link) (link).
 Uradowane i obładowane torbami wychodziłyśmy ze sklepu  wstępując od razu do następnego.
Po godzinie mogłyśmy głośno powiedzieć,że zakupy były udane.Moja szafa powiększyła się o 2 T-shirty
 (link) (link),krótką spódniczkę  (link),bluzkę z kołnierzykiem  (link),luźną koszulkę (link) i długi rękaw w kwiatki (link).Za to Weronika pochwaliła się zakupioną koszulką (link),3 bluzami (link) (link) (link) i długim rękawem we kwieciste wzorki (link).
Następnie udałyśmy się do kawairni.Tej samej kawiarni,gdzie miałam się spotkać dziś z trenerką.
Usiadłyśmy do stolika i zamówiłyśmy deser lodowy.
-Jula poznałam chłopaka.Jest świetny,czuły,delikatny no i ideał.Na razie się spotykamy,chodzimy do kina,ale może niedługo będzie z tego coś więcej-poruszyła charakterystycznie brwiami.-Jak myślisz kiedy mam mu powiedzieć co czuje?Czekać na jego pierwszy krok,czy sama go wykonać?
-Jestem z Michałem-przerwałam przyjaciółce.
Ruda otworzyła szerzej oczy.
-Kubiakiem tak?-przytaknęłam potwierdzająco głową.
-O jejku,jak się cieszę!-wstała gwałtownie ze swojego miejsca i przytuliła mnie mocno piszcząc przy tym.Ludzie patrzyli się na nas,jak na wariatki.Uspokoiłam ją i kazałam usiąść na miejsce.
-Od kiedy?
-Od około 2 tygodni-powiedziałam dość cichutko.
 -I ja się dopiero teraz dowiaduje?! Co z ciebie za przyjaciółka!-oburzyła się i udała nadąsaną minę.
-Masz focha?To ci nie opowiem,co było dalej-przegryzłam delikatnie wargę.
Weronika spojrzała na mnie z błyskiem w oku i już po chwili siedziała podekscytowana.
-Mów,mów! Bo mam kisiel w gaciach.
-Tylko jest jeszcze coś,co powinnaś wiedzieć-przełknęłam ślinę.-No bo pamiętasz tą propozycję od Aśki?
-O wyjeździe do Rosji?Pamiętam.
W tym samym momecnie kelner przyniósł nam nasze zamówienie.
-Więc to,jak gdyby ja się zgodziłam-spuściłam wzrok na czubki mych butów.
Przyjaciółka wydawała się dość spokojna.Może nie dosłyszała,przecież nie będziemy się widzieć przez 6 miesięcy.
-Rozumiem-wzięła do buzi łyżeczkę z deserem.-Chcesz tak po prostu uciec od problemów,zawsze tak robisz.Nie umiesz stawiać im czoła.Jestem tchórzem.
Zamurowało mnie.Co ona może wiedzieć o problemach.Miała idealne życie,idelanych rodziców,idealny dom.Wstałam po chwili z miejsca zostawiając banknot na stole.
-Dziękuję,że mnie rozumiesz-rzuciłam w jej stronę i wybiegłam z kawiarni.
Szłam przed siebie.Miała rację,byłam tchórzem.Uciekałam,ale każdy człowiek boi się problemów i ich konsekwencji.Bo jest w życiu taki moment,że czujesz się,jak drzewo,które zrzuca liście..Tracisz wszystko,przyjaciół,miłość i sama nie wiesz czego naprawdę chcesz.    
Kopnęłam kamyk.
Czy to moja wina,że dużo przeżyłam?Że dużo razy byłam każdemu obojętna?Że byłam raniona?
To moja wina,że nie umiem sobie z tym wszystkim radzić?Miałam ochotę wejść na szczyt jakieś góry i głośno wykrzyczeć wszystko co we mnie siedzi.
-Jula skarbie.A my nie miałyśmy się przypadkiem spotkać w kawarni?
Spojrzałam na osobę,która do mnie mówiła.Zobaczyłam trenerkę Asię.
-Miałyśmy-powiedziałam wycierając łzę spływającą po policzku.
-Już dobrze-przytuliła mnie.-Zaraz wszystko opowiesz.Chodź usiądziemy.
Skierowałyśmy się do parku siadając na pobliskiej drewnianej ławeczce.
-Jula,co się stało?-wpiła we mnie troskliwy wzrok.
Opowiedziałam jej całą historię,wszystko ze szczegółami.Gdy skończyłam spojrzałam niepewnie na trenerkę.
-Nie spodziewałam się,że masz takie problemy-pokręciła głową,-Wiesz jeżeli chodzi o wyjazd,to nie powinnaś mówić,że to jest uciekanie od problemów.Po prostu każdy inaczej odreagowuje swoje ciężkie chwile.Ty potrzebujesz wyciszyś się,poznać nowe mjesce,zapomnieć o tym wszystkim co tu się działo.
Żyć chwilą i myśleć tylko o sobie.
-Tylko,że to trudne.Nie chce zostawić Michała,bo go kocham najmocniej na świecie.
-Prawdziwa miłość przetrwa wszystko.Jeżeli na prawdę się mocno kochacie,to wytrzymacie tą rozłokę.Przecież to tylko kilometry.Można powiedzieć,że to będzie taki sprawdzian.Musicie sobie ufać.
-Ma pani rację-odpowiedziałam.
-Powiedziałaś już mu o tym?
-Nie-przekręciłam przecząco głową.-I nie wiem,czy powiem.
-Jak to?Najważniejsza jest szczerość.Co on sobie pomyśli,jak wyjedziesz bez słowa na 6 miesięcy?Że go zostawiłaś,chłopak się załamie.Ty zresztą też widząc go w złym stanie.
-Ale ja nie chcę żadnych pożegnać.Michał będzie naciskał żebym została,on mnie nie zrozumie.
-Nie możesz tak mówić dopóki nie spróbujesz.
Westchnęłam.
-Kiedy wyjazd?-zmieniłam temat.
-W piątek o 16.Jeszcze omówimy dokładnie co i jak.
-Jasne-wpiłam wzrok w niebo.
-Weź telefon,zadzwoń do niego,umów się i spędź z nim czas-uśmiechnęła się do mnie szczerze.-Dziś odpuszczam ci trening-dodała.
-Dziękuję-odpowiedziałam niepewnie szukając w torbie komórki.
Wykręciłam numer Miśka.A po chwili usłyszałam jego ciepły głos po drugiej stronie.
Michał: Halo.
Ja:Cześć skarbie.
Michał:Kochanie coś się stało?
Ja:A czy musi się coś stać,żebym do ciebie dzwoniła?
Poczułam,że uśmiecha się do słuchawki.
Ja:Myślałam,że moglibyśmy się spotkać.
Michał:Oczywiście.Wpadnę po ciebie o 18.
Ja:Do zobaczenia.
Michał: Kocham Cię.
I rozłączył się.Kocham Cie,niby takie dwa puste słowa,a wypowiedziane je tak szczerze przyprawiają mnie o motylki w brzuchu.
-Muszę już iść-zerwałam się z miejsca.-Dziękuję za wszystko-przytuliłam trenerkę i pobiegłam w stronę domu.
Gdy byłam już na miejscu,dopadłam od razu swojego pokoju,bo zauważyłam,że mam niespełną 1 godzinę na przygotowanie się.Wzięłam szybki prysznic.Wyjęłam z szafy sukienkę (link) i nałożyłam ją na siebie.
Włosy wyprostowałam i zrobiłam mocny makijaż.
Stanęłam w lustrze,wyglądałam dobrze.Nagle usłyszałam klaskon samochodu.Wyjrzałam przez okno i dostrzegłam znane mi już bmv.
Wyszłam na zewnątrz nakładając jeszcze kurtkę,torebkę oraz buty.Z samochodu wysiadł siatkarz i namiętnie wpił się w me usta.
-Witaj skarbie-mruknął.-Wyglądasz olśniewająco-zmierzył mnie wzrokiem.
-Stęskniłam się-pogładziłam jego włosy.
-Ja też-otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Wsiadłam i zapięłam pas.Po chwili koło mnie siedział przyjmujący.
-Gdzie jedziemy?  
-Do mnie-rzekł dumnie i wyszczerzył się w moją stronę.
-Niech ci będzie-powiedziałam obojętnie opierając się o szybę.    

Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy na miejsce.Dostzegłam mały,blado żółty domek z ogódkiem.
Wysiadłam z auta i razem z Michałem podeszłam do drzwi.Kubiak znalazł klucze i przekręcił zamek.
Po chwili chwycił mnie na ręce,wprowadził do domu i zaczął obkręcać w różne strony.
-Michał odłóż mnie na miejsca-pisnęłam.
-No dobrze,już-odparł roześmiany i położył mnie na kanapie.
Usiadł obok i przytulił się do moich pleców.Kochałam Jego zapach,Jego obecność,Jego czułe słowa i Jego dotyk.Gdy był blisko,cała reszta nie miała znaczenia.
Pocałował mnie delikatnie w skroń.
-Co oglądamy?-szepnął mi do ucha.
-Trzy metry nad niebem!-odpowiedziałam ochoczo,wstałam gwałtownie z miejsca i włączyłam płytę przyniesioną z domu.
-Te kobiety-pokręcił z politowaniem głową i udał się do kuchni.
-Zawsze możesz oglądać przytulając ścianę-krzyknęłam za nim,wygodnie usadawiając się na fotelu.
-Nie przeżyłbym tego-wrócił trzymając w rękach 2 kieliszki,lampkę wina i popcorn.
Usiadł i objął mnie ramieniem.Popcorn położył sobie na kolanach,co chwile wkładając go do buzi.
W trakcie filmu co jakiś czas spoglądał na mnie błagalnie.Chyba nie lubił takich romansideł.
-Oj Misiu,poczekaj-odepchnęłam go lekko,gdy zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
Burknął obrażony coś pod  nosem.
-Muszę ci najpierw coś ważnego powiedzieć-wyciszyłam telewizje i usiadłam okrakiem na jego kolanach.
-Słucham cie-odpowiedział głaszcząc kciukiem moją dłoń.
-No bo-odetchnęłam głęboko.-Ja.. Wyjeżdżam do Rosji na 6 miesiecy.
-Że co?-wykrzyknął z niedowierzaniem upuszczając kieliszek z winem na podłogę.
Szkło rozpostrzeniło się na wszystkie strony.
-Niedawno dostałam propozycję od Asi,żeby pojechać do tego kraju w celu udoskonalenia swoich umiejętności.Chodziłabym tam do specjalnego liceum sportowego,a po tych kilku miesiącach spokojnie wróciła do domu,do Jastrzębia.
Kubiak jakby mnie nie słuchał,wpatrywał się w pusty punkt na ścianie.
-Michał powiedz coś!-do oczu napłynęły łzy.
-Co mam powiedzieć?Przecież już postanowiłaś beze mnie!-rzekł odsuwając się.
-Ale to nie tak.Przecież wytrzymamy te 6 miesiecy,prawda?-wpiłam w niego smutny wzrok.
-Nie wiem-westchnął i przytulił mnie do siebie.
Tkwiliśmy chwile w uścisku.
-Chyba będzie lepiej jeśli damy sobie czas-odpowiedziałam z bólem serca.
Spojrzałam na milczącego siatkarza.
-Kocham Cie-wyksztusił wreszcie z siebie.-I nigdy nie przestanę.
-Ja ciebie też.Ale to wszystko mnie przerasta.Myślałam,że chociaż ty mnie zrozumiesz,ale się myliłam-wstałam z miejsca omijając odłamki naczynia i skierowałam się w stronę wyjścia.
-Masz jakieś problemy?-poszedł za mną,opierając się o drzwi i nie dając mi wyjść.
-Teraz to już nieistotne-wzruszyłam ramionami.-Po prostu będzie najlepiej jeśli zapomnimy o sobie,każdy pójdzie w swoją stronę.Będziemy udawać,że nic między nami nie było.Będzie tak jak dawniej,gdy cie nie znałam.Wiem,że przez to łamię ci serce,ale innego wyjścia nie mam.
-Dla kogo będzie tak lepiej?-warknął.-Chcesz zapomnieć o tych wszystkich chwilach,o nas?!
-Nie chcę.
-To uczucie,które jest między nami,ono nie zgaśnie.Ono będzie trwało.
-Znajdziesz sobie kobietę,która będzie na ciebie zasługiwała.Która pokocha cie równie mocno,jak ja.
-Nie znajdę!Kocham tylko Ciebie,mogę być szczęśliwy tylko z tobą.Dla Ciebie chcę żyć!Może ty mnie już nie kochasz,może w ogóle nie kochałaś?!-potrząsnął mną.
-Michał Kocham Cie-wyszlochałam.-Kocham Cie,gdy patrzysz na mnie.Kocham Cie,gdy mówisz do mnie i czule całujesz.Kocham Cie.bo ze mną wytrzymujesz.Kocham Cie,bo bez Ciebie moje życie by nie miało takich samych barw.Nikt mi Ciebie nigdy nie zastąpi!I chcę,żebyś to na zawsze zapamiętał!-po moich policzkach leciały strumieniami łzy.
Przyjmujący podszedł do mnie i rękawem powycierał słoną ciecz.Przyciągnął mnie do siebie bym mogła wtulić się w jego tors.
-Kocham Cię.Będę cie kochał do dnia,w którym umrę-szepnął mi do ucha.
Po chwili nasze oczy spotkały się.Moje-pełne łez i Jego-pogrążone w smutku,niebiekie.Przybliżyłam się i namiętnie wpiłam w jego wargi.
-Damy radę-odpowiedział głaszcząc mnie po plecach.
-Michał,jeżeli mnie kochasz,to daj mi odejść-wyszeptałam.
-Gotów byłbym zrobić dla Ciebie wszystko,ale nie.Nie,bo przez to oboje będziemy cierpieć.
Wyswobodziłam się z jego ramion i wyszłam na zewnątrz.Kubiak pobiegł za mną,chwycił me nadgarstki i odwrócił w jego stronę.
-Nie dam rady.Nie przeżyję tego-w jego oczach pojawiły się małe łezki.
W sercu poczułam straszne ukłucie.Myśl,że przeze mnie on mógł zrobić sobie coś złego przyprawiała moje ciało o nieprzyjemne dreszcze.
-Nie zrywam z tobą kotek.Po prostu dajmy sobie chwilę czasu.Gdy przed wyjazdem spędzę z tobą wszystkie wolne dni,to później umrę tam z tęsknoty-pogłaskałam jego policzek.
-Czyli to jest pożegnanie?
-Tak-odpowiedziałam urywającym głosem.
-Wracaj do mnie szybko.Będę czekał,dzwonił,pisał,wszystko co możliwe-mrugnął okiem.
-Jasne,ja też.Szybko to zleci.Pamiętaj nigdy się nie poddawaj,graj dla mnie.
Przytuliłam go i ostatni raz zasmakowałam jego ust.Chciałam na zawsze pozostać w jego ramionach.
-Podwiozę cie-rzekł idąc w stronę samochodu.
-Nie trzeba.Wezmę taksówkę-odwróciłam się i odeszłam.
***
Wszedłem zrozpaczony do mieszkania.Posprzątałem szkło i osunąłem się na podłogę.Z moich oczu zaczęły napływać łzy.Nie byłem świadomy tego,że zobaczę ją dopiero za 6 miesięcy.Chciałem pobiec za nią,zatrzymać,ale wiedziałem,że to nic nie da.
Napisałem smsa do Zbyszka,by pojawił się u mnie z dobrym towarem.
Długo nie musiałem czekać.Zjawił się po jakiś 10 minutach z dziesięcioma piwami.
Klapnął obok mnie,a ja jak małe dziecko płakałem i opowiedziałem mu o wszystkim.
-Dziku.Nie mogła może inaczej postąpić.Ale kocha cie i za jakiś czas się zobaczycie-poklepał mnie po plecach.
-Mam nadzieję-wyszeptałam biorąc kolejny łyk napoju z puszki.
__________________________________________________________________
20 rozdziałów za nami.
Zaskoczyłam was trochę zachowaniem Julki?
Przepraszam za moją dłuższą nieobecność,ale komputer mi się zepsuł.
Dziś pierwszy mecz reprezentacji Polski.Ja już się doczekać nie mogę.
Pozdrawiam ;*

41 komentarzy:

  1. Skoda że to się na razie tak toczy, ale wierze w to że oni będą później razem szczęśliwi. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny rozdział ? Pisz kiedy będzie natepny ! kofam twój bloggg !

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie smutno się zrobiło ;// dzięki Bogu że się nie rozstali tak na zawsze a to 6 miesięcy na pewno szybko minie ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. NIEEEEEE!! DLACZEGO?! NIECH NIE JEDZIE! NIECH W OSTATNIEJ CHWILI WRÓCI! ONA NIE MOZE! MICHAL NIE WYTRZYMA. JAK TO CZYTALAM,MIALAM LZY W OCZACH,STRASZNIE TO PRZEZYWAM. NIECH ZAMIESZKA Z MIŚKIEM,W TEDY BEDZIE SZCZESLIWA,ZAPOMNI O WSZYSTKIM. NIECH NIE JEDZIE. BEDZIE MIALA JESZCZE OKAZJE! BLAGAM,PRZEMYSL TO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze jest sielnkowo,ale spokojnie po deszczu,jest słońce ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Nie, nie może wyjechać, nie może.
    Smutny ten rozdział :(
    PŁACZE ;c

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się przez Ciebie poryczałam ;) Serio, brak słów...
    A tak rzecz biorąc to wiem, że w Rosji stanie się coś złego i albo Juli dłużej nie bedzie, albo znajdzie się w szpitalu, albo coś się stanie Miśkowi... Czekam na następne ;) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wredna jestes ! :P Popłakałam się ;p Zobaczymy co dalej ;p do następneg i zapraszam do siebie ;p http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutno coś tu ! ;( Trzeba wrócić do uśmiechu :)
    Czekam na nexta :P
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będzie dużo powodów do śmiechu ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. Szczerze, to myślałam, że jednak nie wyjedzie. Ja rozumiem, ze to duża szansa, ale jej nie chodzi o doskonalenie umiejetności, tylko o ucieczkę. Dlatego zgadzam się z Weroniką - Julka jest tchórzem.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pojawił się 26 rozdział, zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com
    Nowy rozdział. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jak zawsze wspaniały, troszkę smutny, ale i tak mi się podoba ;* zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
    Buźka ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na nowy rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny :) Zapraszam na kolejny : http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na 70 : http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział. Chcę już kolejny;p Zapraszam do mnie http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com/ Pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  17. kurcze..smutne to takie ale wierzę, że wszystko będzie jeszcze dobrze :) pozdrawiam i zapraszam do mnie na 17 :)

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny roźdźiał :)
    zapraszam do siebie: http://siatkowka-jest-sportem-wyjatkowym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ zapraszam na 71 :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Smutno że w takich okolicznościach kończy się ta część... Mam nadzieję że Julka się opamięta i nie zaprzepaści tej znajomości... :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej! Miałam informować, więc informuję, jest już 27 ;D

    OdpowiedzUsuń