Nagle Jula oderwała się ode mnie i szepnęła:
-Michał dotykaj mnie,proszę.
Zamarłem,pragnąłem tego,ale wiedziałem też,że ona nie jest sobą.Nie chciałem jej w żadnym wypadku zranić,nie chciałem później tego żałować.
-Jula,my nie możemy.Śpij spokojnie-oderwałem się od niej i lekko musnąłem jej czoło.
Skierowałem się do wyjścia,obróciłem się jeszcze mierząc ją wzrokiem,ona zasnęła,ciężko oddychając.
***
Otworzyłam moje zaspane oczy.Znajdowałam się w jakimś dziwnym pokoju,nie pamiętałam prawie nic z wczorajszego dnia.Wiem jedynie,że rozmawiałam z siatkarzami,tańczyłam i usiadłam na kanapie obok Piotrka,Igły, Winiara i wtedy film się urywa. Strasznie bolała mnie głowa,kac robi swoje.
Wstałam,nikogo w pomieszczeniu nie było,więc udałam na dół.W kuchni siedziało całe towarzystwo,jedni zwijali się z bólu,drudzy jedli kanapki,a trzeci siedzieli i gadali cały czas się śmiejąc.
-Echem-chrząknęłam.
-Ciszej kobieto!-jęknął Jarosz.
-No nareszcie,a której to się wstaje?-spytał Zibi i podał mi kefir.
-Najlepszy na kac-dodał i uśmiechnął się cwaniacko.
-Dzięki za troskę,ale najchętniej to spałabym jeszcze-ziewnęłam,nie zatykając ust.
-No kochana,nie wiedziałem,że z ciebie taka tancereczka jest-przybiegł do mnie Igła wymachując swoim telefonem.
Spojrzałam na nich pytająco i wzięłam od niego telefon.Na ekranie tańczyła jakaś dziewczyna,dopiero po chwili zorientowałam się,że to.....ja.Spaliłam się tam chyba ze wstydu.
-Nie wiedziałam,że nadal się tak fajnie ruszam-oddałam komórkę Krzyśkowi i uśmiechnęłam się do siebie.
-Jak będziemy potrzebować jakiejś pomocy,przy wieczorach kawalerskim to się do ciebie zgłosimy-rzekł jeszcze nie kontaktujący Winiarski.
Skarciłam go wzrokiem.
-Lepiej jedz tą swoją kanapkę,póki masz czym-warknęłam.
Siatkarze zaśmiali się..Rozglądałam się po pomieszczeniu,ale nigdzie nie zauważyłam Michała.
Mila widząc,że się trochę niepokoiłam,uspokoiła mnie.
-Dziku musiał pojechać dziś z rana.Jakieś sprawy rodzinne,prosił żebym ci przekazała,że przedzwoni do ciebie po południu.
-Coś poważnego?
-Nie wiem,dostał telefon,rozmawiał,powiedział,że musi jechać i jak stał,tak wyszedł.
Byłam troszkę zdenerwowana,Michał nie mówił mi nigdy,że ma jakieś problemy w rodzinie,w ogóle nie wspominał nic.Dziewczyna tylko poklepała mnie po plecach,co znaczyło,że wszystko jest w porządku.
Wróciłam do śniadania,siatkarze cały czas denerwowali mnie,mówili o wczorajszym wybryku i obwiniali Igłe,że mnie upił.Byli tacy upierdliwi,jak dzieci.
W końcu wszyscy zaczęli się zbierać do domów.Żegnałam się z Milą, wymieniłyśmy się numerami i obiecałyśmy,że razem pojedziemy na mecz Jastrzębia,oczywiście to ja jej kazałam,bo ona za bardzo nie chciała.Nagle zbladłam,gdy ubierałam kurtkę zorientowałam się,że nie mam czym wracać do domu,przecież Michał pojechał do rodziców i mnie zostawił.Zibi zauważył,że coś jest nie tak.
-Co ci?Nie martw się Kubiemu nic nie jest.
-Nie o to chodzi,po prostu on pojechał swoim autem i ja nie mam te.
Przerwał mi.
-Nie ma problemu,zaraz coś załatwimy.Podszedł na chwilę do Piotrka,który stał i czekał na swoją partnerkę.
-Sprawa załatwiona,zabierasz się z Pitem,ma po drodze,więc cie podwiezie.
Nowakowski szeroko się uśmiechał.Jeszcze tego mi brakowało,niby się z nim pogodziłam,ale nie na rękę było mi z nim jechać w jednym aucie w dodatku w towarzystwie jego wybranki.Nie żebym była zazdrosna czy coś,po prostu nie chciałam czuć się niekomfortowo.
Wreszcie z łazienki wyszła blondynka na którą czekaliśmy,pożegnałam się z wszystkimi siatkarzami,Krzysiek obiecał,że przedzwoni odnośnie propozycji i udałam się z nimi do samochodu.Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy,jedynie Piotrek z Klaudią rozmawiali przelotnie.
-Słyszałam,że grasz w siatkówkę,ile lat?-spytała się mnie blondynka,wymuszając na swojej twarzy uśmiech.
-6 lat,może dłużej. A ty czym się zajmujesz?
No nie wierzę!My rozmawiałyśmy,Piotrek to zerkał na mnie,to na Klaudię i uśmiechał się.
-Jestem modelką-odpowiedziała z przekąsem.
Wywróciłam oczami,na kilometr wyczułam,że jest zadufaną w sobie księżniczką.
Po chwili Nowakowski zatrzymał się przed moim domem.
-Dzięki,że mnie podwiozłeś,miło było poznać-powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
-Wreszcie-odetchnęłam z ulgą.
Udałam się w stronę domu,w korytarzu stanęła mama.
-Oo jesteś już,masz gościa-odpowiedziała.
Weszłam do salonu,na sam widok jego mdliło mnie,nie miałam ochoty go widzieć.Na kanapie siedział Marcin,mój były.Byliśmy ze sobą przez 3 lata,kochałam go dopóki się nie zmienił.Na początku był taki czuły i delikatny,chciał dla mnie jak najlepiej.Później już było coraz gorzej,zaczął ćpać i pić.Był coraz bardziej agresywny wobec mnie,wyzywał,a później nawet dochodziło do rękoczynów.W końcu nie wytrzymałam,kiedy dowiedziałam się,że zdradzał mnie na lewo i prawo,uwolniłam się od niego,choć nie była to łatwa sprawa.Dał mi spokój,więc czego on ode mnie jeszcze chce.
-Witaj maleńka-usłyszałam jego głos i nagle powróciły wszystkie wspomnienia.
Chciał się do mnie zbliżyć,ale ja go gwałtownie odepchnęłam.
-Czego chcesz?-warknęłam.
-Spokojnie,chcę tylko po prostu porozmawiać-usiadł z powrotem na sofie.
-Nie mamy o czym!
-Wydaję mi się,że właśnie mamy.
-No to słucham,masz 10 minut-powiedziałam oschle.
-Już nie pamiętasz,jak nam było dobrze.Jacy byliśmy szczęśliwi.Kochaliśmy się,tworzyliśmy idealny związek,przecież widzę,jak na mnie patrzysz,chcesz tego tak bardzo jak ja-wstał i przysunął mnie do siebie.
Złapał moją rękę i pocałował.Spojrzałam na niego i poczułam odrazę.W jego oczach widać było kłamstwo i oszustwo.Chciałam wyrwać się z jego ramion,ale on ściskał mnie mocno.W końcu wybuchnęłam:
-Tak,było bardzo dobrze,dopóki tego nie zniszczyłeś!Wszystko popsułeś!Przez ciebie załamałam się,chciałam odebrać sobie życie.Wiesz co do ciebie czuje?Czuje wstręt,złość,gniew,nienawidzę cie,jesteś ostatnią osobą,z którą chciałabym się spotkać,nie zasługujesz na żadną dziewczynę,jesteś ohydny!-wykrzyczałam mu w twarz,ale za chwilę poczułam na własnej skórze z kim zadarłam.
Zsunęłam się na podłogę i złapałam za bolący policzek.
-Jeszcze tego pożałujesz,zniszcze cie,nie uwolnisz się ode mnie nigdy!-wrzasnął i wyszedł z domu.
Schowałam twarz w dłoniach i płakałam.Teraz,gdy wydawało mi się,że wszystko się układa,jak zwykle musiało się popsuć.Żałowałam tych 3 zmarnowanych lat z Marcinem,żałowałam,że go poznałam i dałam się tak omotać.Wstałam po dłuższym czasie i udałam się do pokoju.W kuchni stała moja mama i jadła sobie ciasto,nie przejmowała się mną,miała gdzieś,że mnie uderzył,że mnie poniżał.Do niej też czułam żal.Zachowywała się jakbym w ogóle nie była jej dzieckiem.
Cały czas łzy spływały mi po policzkach.Nagle usłyszałam wibracje,to Michał,po chwili zastanowienia odebrałam:
Michał:Jula hej,przepraszam,że cie zostawiłem.Wszystko gra?
Ja:Jak widać,jestem cała i zdrowa.Teraz mów co się dzieje?
Michał:Nie wiem,czy to jest rozmowa na telefon.
Ja:Michał,co się stało?!
Michał:No bo.Ja musiałem tak szybko dziś jechać,bo moja mama jest w szpitalu.
Zamarłam,poczułam słoną ciecz na mojej twarzy.
Ja:Nie wiem co powiedzieć,ale jak to się stało?
Michał:Przedawkowała leki i jest w śpiączce.Jula,ja nie wiem co mam robić,a co jeśli nie przeżyje,jeśli się nie zbudzi.
Poczułam,że zaczął płakać,było mi go tak bardzo żal.Ale nie byłam najlepszą osobą teraz do doradzania.
Ja:Misiu na pewno się zbudzi,zawsze trzeba mieć nadzieję.
Michał:Wiesz,lubię jak tak do mnie mówisz.
Na twarz wkradł mi się mały uśmiech,gdy zorientowałam się jak do niego powiedziałam.
Ja:Wymsknęło mi się.
Michał:A może ty..ale nie to głupie.
Ja:O co chodzi,dokończ jak zacząłeś.
Michał:Bo moja mama mówiła mi,że przed śmiercią chce poznać dziewczynę dla której straciłem głowę i tak sobie pomyślałem,czy nie zechciałabyś przyjechać do mnie,tutaj do rodziny.
Na chwile zamarłam,stracił dla mnie głowę?Chciałam pojechać,ale on nie mógł mnie zobaczyć w takim stanie.
Michał:Jesteś tam,Jula?O treningi się nie musisz martwić,trener dał nam tydzień wolnego.Proszę,ja przyjadę po ciebie jutro,tylko się zgódź,ja cie potrzebuje.
Gdy to powiedział,kolejna łza spłynęła po moim obolałym policzku.
Ja:No niech ci będzie,zgadzam się.
Michał:Dziękuję,dziękuję,dziękuję.Ja muszę już kończyć,bo lekarz przyszedł,do jutra,trzymaj się.
Zgodziłam się pod wpływem impulsu,był dla mnie bardzo ważny i nie chciałam,żeby się załamał.
W jednej chwili poczułam,że jestem komuś potrzebna,to uczucie było wyjątkowe.
Miałam już dość myślenia o dzisiejszym dniu,położyłam się na łóżku,jeszcze przed wzięłam prysznic,zmyłam z siebie dotyk Marcina i przebrałam się w piżamkę.Chwyciłam po laptopa i w logowałam się na skype.Od razu zadzwoniła do mnie Wera.Opowiedziałam jej o wszystkim.uroniłam przy tym wiele łez.
-Zabiję gnoja,zabiję go.Nie będzie ranił mojej Julci.Chłopakowi się dostanie.Nie martw się tylko ciesz się życiem z Michałem.
Te słowa najbardziej utkwiły mi w pamięci,ale ja po wizycie Marcina nie mogłam,nie teraz związać się z nowym chłopakiem.Wtuliłam się w poduszkę,przykryłam szczelnie kołdrą,jeszcze dotknęłam mojego policzka przypominając sobie jego i z odrazą potrząsnęłam głową.Po chwili usnęłam śniąc o niebieskich migdałach.
________________________________________________________________________
Witajcie kochani! Rozdział dedykuje upierdliwej Olce ;*
Jak to mówią;Jak się wali,to się wali wszystko. Jest trochę w tym racji. ;/
Co sądzicie o rozdziale?
Pozdrawiam i do następnego ;*
Rozdział jak zawsze świetny, mam nadzieję że Marcin nie namiesza w życiu Julki. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńZobaczymy jak to będzie ;)
do następnego ;*
Super rozdział,same problemu u bohaterów,ale jak to mówią nie zawsze jest kolorowo :) Mam nadzieję że im się wszystko ułoży i czekam na kolejny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dziękuję ;*
Usuńdo następnego ;*
U mnie było podobnie. Najpierw radość, wszystko wychodzi i od pewnego czasu BUM!!! Ni takie poważne, ale takie co sprawiały we mnie radość, dodawały szczęśćia z życia ;) Oczywiście niektóre koleżanki mi je poprawiają, a niektóre psują :/
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału to świetny xxD Zawaliło się wszystko :/ Wpadnij w wolnej chwili do mnie ;)
Świetnie piszesz :P Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt!!! :D
Skokonators :D
Dziękuję bardzo.Lekko popsułam xd
UsuńWesołych!
do następnego ;*
To się porobiło ;p Do nastepnego i zapraszam do siebie ;p http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTroszkę namieszałam ;)
UsuńJestem na bieżąco ;)
do następnego :D
Rozdzial super! Aż chce się czytać dalej i dalej :) pozdrawia i zapraszam czasem do mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo ;)
UsuńTego czytania jeszcze sporo będzie ;*
do następnego :D
Ojeju ale namieszałaś. Oni z Miśkiem są ze sobą stworzeni <3
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna Pita.. ech lepiej o niej nie będę wspominała ;/
Po takich imprezach kac jet, to wiadome :D
Jezu jeszcze ten Marcin :C Sukin*yn jeden !
Miśka mam w szpitalu, jeju. Mam nadzieję, że ona przeżyje. Świetny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt! ;*
Dziękuję,troszke rzeczywiście namieszałam ;p
Usuńdo następnego i również wesołych ;*
zapraszam do mnie na 6 :)
OdpowiedzUsuńNadrobione i doczytane ;)
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są świetne ;)
Co do tego rozdziału to strasznie namieszałaś ,ale i tak jest cudny :P Oni z Miśkiem są stworzeni dla siebie ;D <3
Nie pasuje mi tylko dziiewczyna Pita ;D Ehh.. nie będę o niej wspominać ;)
W każdym razie rozdział świetny , i czekam z niecierpliwością na następny ;)
W wolnej chwili zapraszam na moje blogi ;)
Gorąco pozdrawiam ;)
Dziękuje bardzo,nawet nie wiesz ile takie komentarze dodają motywacji ;*
Usuńdo następnego ! ;)
Zajebiste!!! Super piszesz!!! :3
OdpowiedzUsuń