poniedziałek, 28 kwietnia 2014

15 ROZDZIAŁ

Obudziłam się wtulona w Michała.Chciałam wstać,lecz wielka łapa przyjmującego nie pozwalała mi na to.
-Misiek,wstajemy-szepnęłam mu do ucha,lecz ten ani drgnął.
-Kubiak rusz te swoje łaskawe cztery litery!
 Siatkarz tylko lekko się poruszył.Ja nie wiem,jak można mieć tak twardy sen.Nabrałam siły i zepchnęłam go z łóżka,a on runął jak długi na podłogę.
-Aaał-syknął zdezorientowany łapiąc się za bolące miejsce.
 -Można było delikatniej?-spytał robiąc minę smutnego pieska.
-Próbowałam-wzruszyłam ramionami,nie mogąc opanować śmiechu.
-Bardzo śmieszne-warknął obrażony.
Wybiegłam szybko z jego pokoju,żeby nie działać mu na nerwy.
-Ale muszę przyznać,że wygodny jesteś-dodałam otwierając jeszcze drzwi i znikłam mu z pola widzenia.
 Ubrałam się w łazience (link),podkręciłam delikatnie rzęsy i błyszczykiem lekko musnęłam  usta. Włosy związałam w warkocza wplecionego.Gotowa zeszłam na dół,by przygotować śniadanie.
 Michałowi zrobiłam jajecznice,a sobie płatki z mlekiem.Po chwili do kuchni wparował Kubiak.
  -Widzę,że sumienie cie wzięło-powiedział zakładając ręce na piersi.
 -Tylko troszeczkę-rzekłam wpychając do buzi kolejną łyżkę płatków.
Dziku usiadł koło mnie i zajął się swoim talerzem.
-Pozmywam-westchnęłam zrezygnowana po posiłku.
-I to mi się podoba!-rzekł uradowany.
Pokręciłam z politowaniem głową i wzięłam się za naczynia.Po 5 minutach talerze błyszczały już czyste i umyte.Szłam schodami do pokoju,gdy nagle w połowie drogi zatrzymał mnie Michał.
-Ubieraj się.Zabieram cie na spacer-rzekł łapiąc mnie za rękę i prowadząc jak małe dziecko na korytarz.
-Przypadkiem nie mieliśmy jechać do twojej mamy?
-Mała zmiana planów-puścił do mnie oczko.
-Jak tam wolisz-powiedziałam pod nosem.
Nałożyłam kurtkę (link) i wręcz w biegu wyszłam na zewnątrz,kierując się za siatkarzem.
-To będzie ci potrzebne-spojrzał na mnie i podał mi urządzenie (link).
-Igła?
-Truł mi dupę cały ranek.A w ogóle trzeba zobaczyć jak się spisujesz jako pani fotograf.
-No,ale po co?Przecież ja nic nie pamiętam.
-Popstrykasz kilka zdjęć,co jest w tym trudnego?
-Oczywiście,że nic-prychnęłam i wyminęłam Miśka kierując się w stronę lasu.
-Mała,no nie fochaj się tak.Nie chciałabyś pracować z siatkarzami?Jeździłabyś z nami wszędzie i miałbym cie cały czas na oku-dogonił mnie i złapał za rękę.
-A może ja nie chce?Kocham grać w siatkówkę i to jest moja pasja-burknęłam zabierając dłoń.
-A czy ktoś ci mówi,że będziesz musiała z niej zrezygnować?Treningi będziesz miała z nami-uśmiechnął się delikatnie.
-Wy potrzebujecie profesjonalnej fotografki.
-Przejdziesz małe szkolenie i nią będziesz-zatrzymał mnie i spojrzał głęboko w oczy.
-Ile ci dał Krzysiu,żebyś mnie przekonał?-zaśmiałam się dla rozluźnienia atmosfery.
-2 czekolady,4 paczki żelek,3 paczki chipsów-uśmiechnął się szeroko-nic nie musiał mi dawać-rzekł po chwili i czule ucałował mnie w czoło.
Szliśmy prosto,przed siebie.Ptaki pięknie ćwierkały,drzewa lekko kołysały się z wiatrem,a wiewiórki skakały żwawo po choinkach w poszukiwaniu żołędzi.Zatrzymałam się i próbowałam to uwiecznić na zdjęciach.Na początku szło mi nie najgorzej,dopiero później weszłam w swój żywioł.Przypomniałam sobie wszystko.Chodziłam robiąc różne śmieszne pozycje,z których niezły ubaw miał siatkarz.
-Mógłbyś się tak nie śmiać,to mnie dekoncentruje-warknęłam.
-No oczywiście,pani fotograf-próbował zrobić poważną minę,ale na próżno.
-Zaraz oberwiesz-powiedziałam i wróciłam znów do mojego małego świata : 'ja i aparat'.
Udało mi się uchwycić kilka nawet ładnych zdjęć (link),( link),(link). Kubiak,który zauważył,że w ogóle nie zwracam na niego uwagi,zaczął robić głupie miny,które ja uwieczniałam na fotografiach.Aparat był już chyba cały zaśmiecony jego śmiesznymi pozycjami,na których albo wystawiał język,albo pokazywał swoje mięśnie.Nie obyło się bez śmiechu.
-A teraz razeeeeeem-uśmiechnął się uradowany i zbliżył do mnie.
-Na 3 seer-krzyknęłam.
I nasz spacer został uwieczniony wspólnym zdjęciem.
-Wracamy już?-spytałam gapiąc się w ekran urządzenia.
Nie było odzewu.
-Halo,ziemia do Michała-powiedziałam i rozglądnęłam się,lecz nigdzie nie było siatkarza.
Lekko się zdenerwowałam.Nagle ktoś rzucił we mnie stertą różno kolorowych liści.Obróciłam się napięcie i kogo zobaczyłam?Tak,tego idiotę z wielkim bananem na twarzy.
-Michał..-warknęłam i pobiegłam za nim.
Nasz pościg skończył się na tym,że oboje wylądowaliśmy na ziemi,cali w jesiennych liściach.
-Idiota-prychnęłam i rzuciłam w niego kolejną zawartość.
-Złość piękności szkodzi-zaśmiał się i rzucił się na mnie,obezwładniając moje ręce.
-I co teraz?-spytał poruszając charakterystycznie brwiami.
Zapomniałam,że był ode mnie o głowę wyższy i do tego silniejszy,trzeba było się poddać.Honor i dumę odłożyć na bok.
-Wygrałeś-powiedziałam cichutko nie patrząc mu w oczy.
-Słucham?Coś mówiłaś?
-Wygrałeś-powtórzyłam troszkę głośniej.
-Chyba nie rozumiem.Mów głośniej.
-WYGRAŁEŚ,mam ci to przeliterować?!-warknęłam wkurzona.
-No wreszcie to przyznałaś-uradowany uniósł lekko mój podbródek,bym mogła spojrzeć w jego tęczówki.
Pogłaskał czule mój policzek i schował wychodzący kosmyk włosów za ucho.Oparł swoje czoło o moje i musnął delikatnie me wargi.Nie opierałam się,wręcz przeciwnie oddawałam pocałunki,w miarę możliwości.
Kubiak wpił się namiętnie w moje usta,nie zwracając na nic uwagi.Przy nim zapominałam o całym bożym świecie.
-Michał,obiecałeś-szepnęłam,gdy oderwał się ode mnie.
-Przepraszam-powiedział i wstał otrzepując się z liści.
-To jest silniejsze ode mnie-dodał spuszczając głowę.
On może nie wiedział,ale dla mnie to też nie było łatwe.Obserwuje go zachowując dystans. Kocham patrzeć jak się uśmiecha.Próbuje wmówić sobie, że go nie kocham, ale śnie o nim.
-Wracamy?-spytałam zmieniając temat.
Misiek zaczął się dziwnie oglądać,był zdezorientowany.
-Jula,tylko jest mały kłopot.Zgubiliśmy się-powiedział łamiącym się głosem.
-Ale jak to?Przecież znasz ten las?-wręcz krzyczałam.
-No tak,znam.Ale nigdy tak daleko nie chodziłem,to ty mnie tu zaprowadziłaś-wystawił do mnie język.
-Czyli teraz to moja wina-prychnęłam zakładając ręce na piersi.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale zasugerowałeś.Widzę,że cie to bawi,więc proszę prowadź-pokazałam mu ręką ścieżki.
Szliśmy w ciszy.Misiek na prawdę wziął sobie do serca rolę przewodnika.Stanęliśmy przed dwiema dróżkami,idącymi w prawo i w lewo.
-Lewo-odparłam bez zastanowienia.
-Chciałaś chyba powiedzieć,że idziemy w prawo-poprawił mnie Kubiak.
-Nie?Chyba dobrze wiem co miałam na myśli,a było to lewo-gestem ręki pokazałam jedną z ścieżek.
-Przykro mi mała,ale to ja tu dostałem rolę przewodnika i to ja mówię gdzie idziemy-wypiął dumnie klatę.
-Mała to ..
-Tak,wiem-uśmiechnął się lekko-chodź-pociągnął mnie za rękę,prowadząc w głąb lasu.
-Zobaczysz jeszcze wyskoczy tu jakiś dzik lub niedźwiedź i cie zje albo zombie-powiedziałam lekko naburmuszona.
-Jakie ty dziecko bajki oglądałaś w dzieciństwie?-skrzywił się.
-Przypominam ci,że jestem pełnoletnia,czyli mam 18 lat,więc dzieckiem już nie jestem.
-Papierkowo może tak,ale umysłowo,gorzej-puścił do mnie oczko.
-I kto to mówi?-prychnęłam-człowiek z mózgiem w wielkości orzeszka-ułożyłam z palców małe koło i pokazałam mu je przed twarzą.
-Ten człowiek z orzeszkiem w głowie,był najlepszy w szkole z matematyki-odparł urażony.
-Chyba w pluciu na odległość-odgryzłam mu się.
Minęłam go i szłam prosto.                                    
-Wredota!-usłyszałam za sobą czyjś głos.
-Kurdupel!-krzyknęłam.
Po chwili koło mnie już był Michał.Szliśmy dobre 3 godziny.Nasz spacer,który miał trwać 2 godziny,przerodził się w prawie 6.Zegarek wskazywał 19.Byłam zmęczona,spragniona i do tego jeszcze głodna.Czułam,jakbyśmy cały czas chodzili w kółko,bo żadnego znanego miejsca nie widać było,nawet z daleka.Gdybym była teraz sama lub z przyjaciółką to pewnie wpadłabym w niemałą panikę i możliwe,że szukaliby mnie tutaj,schowaną i przestraszoną.Ale gdy jestem z Miśkiem to jakoś wcale się nie boję,czuję się bezpieczna i mam takie dziwne wrażenie,że mogłabym tu zostać z nim,choćby na zawsze.
Gdy moje nogi odmawiały już posłuszeństwa,zaczęłam przymilać się do przyjmującego.
-Miiissssiiiuuuuuu-wydłużyłam jego zdrobnione imię i zrobiłam minę kota ze Shreka.
-Teraz jestem Misiem,a niedawno byłem kurduplem-mówił tak jakby sam do siebie.
-Ale kontynuuj-odparł tym razem zwracając się do mnie.
-Bo wiesz,moje biedne nóżki tak strasznie mnie bolą,że chodzić nie mogę.Gdyby znalazł się jakiś dżentelmen,który uraczył by mi swojego miejsca na plecach i wybawił z tej jakże okropnej sytuacji-powiedziałam tak słodko,jak tylko potrafiłam.
Kubiak porozglądał się się na boki.
-Chyba tu takiego nie ma-wyszczerzył się do mnie.
-Noo weeź-pociągnęłam go za rękaw.
-Co mam wziąć?
-Mnie na barana!-powiedziałam ochoczo i zrobiłam maślane oczka.
-No dobra,właź-odparł zażenowany.
Byłam z siebie kolejny raz dumna.Wiedziałam,że zawsze działa na niego mój urok osobisty.Faceci tacy są,zrobisz oczka,zatrzepoczesz rzęsami i już padają ku twoich stóp.Władowałam się na jego ramiona.            -Ale się wpakowałem.Muszę nieść jakiegoś kloca-jęknął.
-Wypraszam sobie-prychnęłam-Ważę tylko 60 kg.
-O 50 za dużo-parsknął śmiechem,za co oczywiście oberwał kuksańca w rękę.
-Michał!-zaczęłam piszczeć,gdy on chodził specjalnie slalomami.    
Dalej szliśmy już w ciszy,nagle zobaczyłam pewne małe lśniące światło,które z czasem robiło się coraz większe.Nagle zauważyłam,że jest to lampa ,czyli znak,że jesteśmy już w rzeczywistości.
-Kubiak!Kubiak!Jesteśmy!-krzyknęłam uradowana.
-Wiem,mam jeszcze oczy-wysapał.
Był bardzo zmęczony,no się mu nie dziwię.                
Po chwili byliśmy już na ulicy,zeskoczyłam szczęśliwa z siatkarza.
-Nareszcie-westchnęłam z ulgą.
-Chodź pójdziemy kupić coś na kolację,bo lodówka powiem szczerze odkąd mamy i ojca nie ma w domu to świeci pustkami.
-A myślałam,że jesteś zmęczony?-spytałam podejrzliwie.
-Ale jeść coś trzeba-odparł wzruszając ramionami.
Po zakupach w markecie,ledwo doczłapaliśmy się do domu Michała.On oczywiście już wiedział gdzie jesteśmy,więc nie musiałam się martwić,że wylądujemy pod mostem.
Zjedliśmy kolację.Wzięłam szybki prysznic i usnęłam.
__________________________________________________________________________
Hejka kochani ;*
Rozdział oddaje w wasze ręce poraz kolejny.
Gratuluje Skrze Mistrza Polski, Sovi dziękuję za srebro i walkę do końca,a JW za brąz,bo przecież kobiety kochają brąz ;))
Jest mi tylko wstyd za niektórych kibiców z KK,podobno życzyli małej córeczce Miśka śmierci.Po prostu brak słów,trzeba też umieć przegrywać ;c
Pozdrawiam ;*

16 komentarzy:

  1. "Papierkowo może tak,ale umysłowo,gorzej" i "kurdupel!"
    - W tych momentach słyszała mnie cała Warszawa ;)
    No bo jarozumiem, że ma się różne pomysły, no ale takich to nie znałam :P
    Te twoje opowiadanko jest super :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,to na prawdę bardzo miłe i motywujące ;))
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Meeega! Zgubienie się w lesie zawsze spoko (y)! :D Genialny jak wszystkie! Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze są ich przekomarzania :D super rozdział, z niecierpliwością czekam na następne. Pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ! ;D
    Najlepsze są ich odzywki do siebie :D Rozwalają mnie :P
    Czekam na next ;P
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNY! ALE SIĘ UŚMIAŁAM :D kiedy 16 rozdzial ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że się podoba ;)
      Jutro raczej,a ostatecznie w czwartek ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Świetny rozdział, z resztą jak każdy poprzedni a Michał, można powiedzieć prawdziwy przywódca. :D Czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;))
      Przywódca,jakich mało ;)
      Pozdrawiam ;

      Usuń
  7. Super;p No o w lesie się zgubic ^^ http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ zapraszam na 20 ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,sama wiem coś o tym ;))
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Nie wszyscy umieją przegrywać niestety... ale mniejsza o to. Rozdział świetny! Wiedziałam, że w tym parku coś się wydarzy, ale jednak Julka wciąż trzyma Michała na dystans. Czekam w końcu na jakiś bodziec, który sprawi, ze warto zaryzykowac i spróbować czegoś więcej, niż przyjaźń :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Noo mogłaby Julka w końcu dać Miśkowi szansę- na pewno się nie zawiedzie :) pozdrawiam i zapraszam do mnie na 11 :)

    OdpowiedzUsuń