Następnego dnia obudziłam się w miękkim i wygodnym łóżku brata Miśka.Wstałam,ubrałam się,włosy związałam w luźnego warkocza na bok i gotowa zeszłam na dół.Po kuchni krzątał się Michał,nie miał na sobie koszulki,tylko bokserki w serduszka i fartuszek.Wyglądał komicznie,ale muszę przyznać,że bardzo seksownie.Podśpiewywał sobie wesoło w rytm lecącej piosenki z radia.
-Co tam pichcisz?-spytałam stając obok niego.
-A na co masz ochotę?Może jajecznice?
-Jestem tak głodna,że zjem konia z kopytami.
-Jak zawsze-powiedział pod nosem myśląc,że tego nie usłysze.
-Czy ty sugerujesz,że jestem gruba?-spytałam i spojrzałam na niego spod byka.
-Nie,jakbym śmiał.
Po chwili położył naprzeciw mnie talerz z jajecznicą.
-Smacznego-uśmiechnął się cwaniacko.
Zjadłam prawie wszystko,a Michaś zaśmiał się,gdy odeszłam od stołu.
-Zmywasz sam-prychnęłam.
Po śniadaniu udaliśmy się do szpitala.Lekarz powiedział,że stan pani Marii się poprawił i jest duże prawdopodobieństwo,że się obudzi i z tego wyjdzie.Więc w bardzo dobrych humorach wracaliśmy do domu.Nagle zauważyłam,że Dziku jedzie całkiem inną drogą.
-Michał,gdzie ty jedziesz?-spytałam wpatrując się w krajobraz za oknem.
-Trzeba się rozerwać,tyle stresu przez te ostatnie dni.
-Może troszkę jaśniej?
-Zobaczysz na miejscu-na tym skończył dyskusje.
Po jakichś 20 minutach dojechaliśmy do ...... Wesołego Miasteczka.Z niedowierzaniem wpatrywałam się w przyjmującego.
-No nie patrz się tak na mnie.Zawsze tu jeździłem z rodzicami dla rozrywki.-mrugnął do mnie okiem.
Zaparkował na parkingu i wysiedliśmy z samochodu.Była środa,zegarek wskazywał 16,więc ludzie dopiero zaczną się zjeżdżać.Spacerowaliśmy powoli dróżkami.Wpatrywałam się w małe dzieciaczki bawiące się ze swoimi rodzicami.Chwilowo posmutniałam,ale Michał od razu to zauważył,więc złapał moją rękę i pociągnął w stronę karuzel.Porozmawiał z kasjerem i szczęśliwy wrócił do mnie.
-No to pani Lipińska,zapraszam na pokład.
-Chyba sobie kpisz-warknęłam.
-Widzę,że ktoś się boi-z niedowierzaniem kiwał głową.
-Ja się niczego nie boję,no chyba,że burzy,pająków,samolotów,duchów-zaczęłam wymieniać na palcach.
Zaśmiał się, wziął mnie na ręce i wręcz siłą wpakował na miejsce zapinając pasami,bym nie uciekła,a sam usadowił się obok mnie.
-To jest uprowadzenie,za to się idzie do więzienia-prychnęłam.
-To jest po prostu zmuszenie kogoś do czegoś za pomocą siły i rąk.
-Kubiakowa filozofia-wywróciłam teatralnie oczami,a po chwili poczułam,że łamie się grunt pod moimi nogami.
Zamknęłam oczy,gdy maszyna powoli weszła w ruch.Spojrzałam lekko na coraz bardziej oddalające się miasteczko.W końcu urządzenie coraz szybciej kręciło się w kółko.Gdy nabrało już wystarczającej prędkości zaczęłam piszczeć.Schowałam głowę w ramieniu Michała,który nie mógł powstrzymać śmiechu.
-To nie śmieszne-burknęłam.
-Tylko troszeczkę-i znów się zaśmiał.
No nie mogę,jego śmieszyło to,że ja się boję o własne życie?
Po chwili coś dziwnie huknęło i karuzela zatrzymała się na najwyższej wysokości.
-Chyba awaria-rzekł spokojnie siatkarz.
Mało,co moje oczy nie wyszły z orbit.
-Ale,ale ja mówiłam,że to kiepski pomysł-wyglądałam za swojego miejsca,gdyż na dole schodziło się coraz więcej osób.
-Spokojnie,wezwą pomoc lub naprawią i będzie po problemie-Kubiak pogłaskał mnie delikatnie po plecach.
Ludzie zaczęli się coraz bardziej denerwować.Niektórzy nawet płakali myśląc,że umierają.
-Jest awaria,za jakieś 30 minut maszyna zostanie uruchomiona-rzekł czyiś głos.
Zamarłam,serce zaczęło bić mi coraz szybciej,zacisnęłam rękę przyjmującego i wtuliłam się jego tors,a on czule mnie objął.
-Mała, wszystko gra-troskliwie na mnie spojrzał.
-Mała to jest twoja pała,a ja mogę być niska-warknęłam dalej tuląc się w niego.
-A było tak miło-westchnął.
Awaria okazała się dłuższa niż przypuszczali,bo potrwała około 1,5 godziny.Przez ten czas rozmawiałam przeważnie z Michałem,śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Nagle maszyna ruszyła.Odetchnęłam z ulgą,gdy stanęłam znów na ziemi.Przez jakiś czas miałam takie myśli,że może już nigdy nie zejdę stamtąd.
Kubiak objął mnie w pasie.
-Może małe lody-spytał jak gdyby nigdy nic.
Potaknęłam twierdząco głową i udaliśmy się w stronę lodziarni.Niestety drogę zawadziły nam fanki Michała.Piszczały podając kartki i prosząc o autograf.Spotkałam się z ich złowrogim wzrokiem,jakby chciały mnie zabić.Dziewczyn nie było końca,więc szepnęłam do Miśka,że sama kupię nam lody.
Jak powiedziałam tak zrobiłam.Poszłam w kierunku budynku z napisem ''lody włoskie''.Gdy weszłam spojrzałam na długą kolejkę,stanęłam na swoim miejscu i wpatrywałam się w siatkarza,który flirtował ze swoimi fankami,a one czerwieniły się całe.Jakoś tak poczułam dziwne kucie w sercu,czyżby zazdrość?
Nagle Kubiak uwolnił się i szedł w moją stronę.Postanowiłam zagrać na nerwach Miśka.
-W czym mogę służyć?-spytał grzecznie pracownik.
Miał piwne oczy,był młody no i całkiem,całkiem przystojny.Uśmiechnęłam się,jak najładniej potrafiłam.
- A jakie lody by mi pan doradzał?
-Dla tak pięknej pani,jakieś wyjątkowe-podszedł do lady-może miętowe lub kokosowe?
-Wezmę jakie mi pan poleci-zatrzepotałam lekko rzęsami.
W tym momencie podszedł do mnie Misiek i objął mnie w pasie.Najwidoczniej przysłuchiwał się całej sytuacji.
-Kotku wybrałaś już?-spytał i musnął delikatnie moje wargi.
-Właśnie wybieram-rzekłam odrywając się od niego.
Serce waliło mocniej,pan Kubiak był o mnie zazdrosny.Byłam z siebie dumna.
-Wezmę miętowe i śmietankowe z posypką owocową.
Chłopak zbladł gdy zobaczył nas razem,możliwe,że gdy spojrzał,kto jest ze mną.No bo nie często można obsługiwać tak znanego siatkarza.Zmieszany podał mi zamówienie i w ciszy wyszliśmy z kawiarni.
Usiedliśmy przy stolikach.Michał nic się nie odzywał,co było do niego nie podobne.
-Musiałaś?-burknął urażony.
-Ale że co?Że pan Kubiaczek jest zazdrosny?-parsknęłam śmiechem.
-Ja zazdrosny?Chyba śnisz,jeszcze jakby było o kogo.
-To dobrze,bo mam zamiar iść i wziąć od niego numer-wstałam i ruszyłam,ale on pociągnął mnie za dłoń,tak,że wylądowałam na jego kolanach.
-No może,troszkę jestem-powiedział smutno.
Roześmiałam się i przytuliłam do niego.
-Choć chce ci coś jeszcze pokazać-szepnął mi do ucha.
Wstałam od niechcenia,bo jego ramię było strasznie wygodne.
Michał ciągnął mnie gdzieś powoli.Dochodziła już 21,więc na dworze robiło się coraz ciemniej.Księżyc świecił mocno nad nami,pięknie współgrał z gwiazdami.
Po chwili doszliśmy nad jakąś górkę otoczoną lasem.Na środku stała ławka.Usiadłam na niej po turecku,a przyjmujący objął mnie od tyłu,przytulając się do moich pleców.Spojrzałam na krajobraz przede mną.Niestety przez to,że było ciemno prawie nic nie widziałam.Dobrze,że lampy oświetlały mi widok.Dostrzegłam Nyse,całą w pigułce.Widać było wszystkie budynki.Przyjmujący czule pocałował mnie w szyję,przyprawiając moje ciało o dreszcze.Zachowywaliśmy się jak para,chociaż wcale nią nie byliśmy.
______________________________________________________________________________
13 rodział oddaję w wasze ręce ;))
Kogo dziś obstawiacie?
Ja JW i Resovie ;*
Pozdrawiam,następny w czwartek lub w piątek,zależy od czasu ;*
Rozdział fajny ":)
OdpowiedzUsuńOczywiście Resovia i Jw <3
Pozdr. ;p
Dziękuję ;)
UsuńWierni po porażce,dumni po zwycięstwie ;*
Pozdrawiam i do następnego ;*
Ja tak bardzo prooooszę!! W czwartek!! <3 Opowiadanie jest świetne i każdego dnia wchodzę na Twojego bloga z nadzieją zobaczenia kolejnego rozdziału <333 Prooooooooooszę! Jak najszybciej :C <33 !!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńooo jak miło *,*
UsuńPrzepraszam,ale w piątek,z braku czasu ;)
Pozdrawiam i do następnego ;*
No ja tak dzisiaj kilka razy patrzyłam czy czegoś nie napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanko świetnr, jak już chyba pisałam :D
I się robi ciekawie :P Oboje zazdrośni <33
Właśnie, ja się zgadzam z tym anonimkiem u góry, żebyś w czwartek dodała :D
Pozdrawiam :*
Dziękuję ;))
UsuńPozdrawiam i do następnego ;*
Jestem nadrobiłam wszystko. Fajnie że im się układa. Ciekawi mnie tylko czy to jest sezon reprezentacyjny czy klubowy. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo ;*
UsuńKlubowy się zaczyna ;))
Pozdrawiam i do następnego ;*
Genialny rozdział tak samo jak kolejne, niech wreszcie Julka sobie uświadomi to że kocha Michała! :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;))
UsuńJa również pozdrawiam i do następnego ;**
No faktycznie zachowują się jak para. Wystarczy, że sobie powiedzą te 2 piękne słowa i po problemie ;) w dodatku romantyczne okolicznosci ku temu sprzyjają!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Gdyby to było takie proste,jak się wydaje ;*
Usuńpozdrawiam i do następnego ;**
Świetny rozdział,ale jakie to słodkie jak są o siebie zazdrośni :)
OdpowiedzUsuńTak zgadzam się z Agnieszką niech powiedzą sobie te dwa magiczne słowa!!!
Pozdrawiam ;*
Dziękuję.
UsuńMogę zdradzić tyle,że powiedzą sobie te dwa magiczne słowa w niezbyt fajnych okolicznościach ;*
Pozdrawiam i do następnego :)
KOCHAM KOCHAM KOCHAM! Nie moge sie doczekać kiedy Julka i Michaś wyznają sobie tą milość! Kiedy czytam to wszystko,ciarki mnie przechodzą,uwielbiam twojego bloga. Wiem ze nie masz jakoś moze mnóstwo czasu ale pisz jak najszybciej <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOoo jak miło ;*
UsuńDziękuję bardzo,jutro kolejny rozdział ;)
pozdrawiam i do następnego ;*
też czekam kiedy Julka i Misiek przyznają się że się kochają. nie mogę się doczekać następnego, pozdrawiam i zapraszam do siebie na 9 www.odpierwszegospotkania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa również pozdrawiam i zajrzę jeszcze dziś ;*
Usuń