sobota, 19 kwietnia 2014

12 ROZDZIAŁ

Promienie słońca przygrzewały moje plecy.Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek,który wskazywał 10 rano.Michał oznajmił mi,że przyjedzie po mnie o 12,więc nie za dużo miałam czasu na ogarnięcie się.
Wybrałam się najpierw do łazienki,by wziąć szybki prysznic.Z szafy wynalazłam coś takiego,umalowałam się delikatnie,a włosy związałam w kucyka.Niby nic,a zajęło mi to prawie godzinę,takie już jesteśmy kobiety.
Następne 30 minut przeznaczyłam na spakowanie się,Kubiak mówił,że zabiera mnie na tydzień,czyli powinnam zmieścić się w jedną walizkę.Niestety,wyszło na przekór.Torba nie chciała się zapiąć,a tak na prawdę nic wielkiego nie wzięłam.Po prostu ubrania na każdy dzień,lakiery,kosmetyczkę,ręcznik,prostownice,buty,szczotki i inne najpotrzebniejsze rzeczy bez,których bym się nie ruszyła z domu.
Po wielu męczarniach w końcu udało mi się zapiąć walizkę. Ruszyłam z nią na dół.Kubiak mógł się zjawić lada chwila.
-Kotku,a ty gdzie się wybierasz?-usłyszałam głos mamy.
Tego nie przemyślałam,co ja mam jej powiedzieć?Że jadę z przyjacielem do jego rodziny,bo matka leży umierająca w szpitalu.Przecież ona mnie wyśmieje i nie wypuści.Może to jednak kiepski pomysł z tym wyjazdem,może powinnam zostać?Jakiś głos w duszy podpowiadał mi jednak,żebym spróbowała,odizolowała się od tej nudnej codzienności i monotonności,od Marcina..
-Jadę z Weroniką na biwak,nad jezioro-skłamałam.
W sercu modliłam się tylko,żeby kupiła ten tekst.
-Tylko nie wariujcie za bardzo,tyle tych wypadków i utonięć.
-Tak oczywiście,będę za 7 dni.
Odetchnęłam z ulgą,gdy matka znikła z mojego pola widzenia.To było pewne,że nie będzie dopytywać o szczegóły.Przedzwoniłam do trenerki i udałam,że jestem chora,na szczęście uwierzyła i życzyła mi szybkiego powrotu do zdrowia.Zjadłam jeszcze płatki śniadaniowe z mlekiem i gotowa wyszłam na zewnątrz akurat,gdy pod bramkę podjechało znane mi BMV.Michał oczywiście wziął ode mnie walizkę i włożył ją do bagażnika,otworzył mi drzwi od strony pasażera,a sam wsiadł jako kierowca.Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy.Widziałam,że w jego oczach nie było już tego błysku,tym razem był smutek i żal.Gdy patrzyłam na niego mi samej serce się krajało.
-Jak z mamą?
-Bez zmian-odpowiedział ponurym głosem.
Co za idiotka ze mnie.Jak mogę mu zadawać pytanie dotyczące jego chorej matki,ja go tu muszę pocieszać,bo mi jeszcze chłopak w depresje zapadnie.
-Michał-złapałam jego dłoń i zaczęłam gładzić kciukiem-zawsze byłeś moim autorytetem,wzorem do naśladowania.A wiesz dlaczego?Bo nigdy się nie poddawałeś,zawsze miałeś nadzieję,walczyłeś do końca.Teraz myśl tak samo twoja mama wyjdzie z tego,ale potrzebuje też twojej pomocy,nie możesz użalać się nad sobą.Kogo ja ubóstwiałam zawsze?Michała Kubiaka,czy rozpaczającą księżniczkę?Głowa do góry!
Będzie wszystko dobrze,musi być.
Gdy skończyłam prawić morały,Misiek spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem.
-Dziękuję,dziękuję,że jesteś ze mną,że mi pomagasz.Nie wiem co by było gdyby nie ty.
-Nic by nie było,żył byś dalej!A teraz uśmiechnij się!
Dziku wyszczerzył się do mnie.
-I o to chodzi!
Już w troszkę lepszych humorach dojeżdżaliśmy do Nysy.
Wysiadłam z auta i ujrzałam piękny,duży i drewniany domek.Było tu tak pięknie.Pełno roślin,drzew i kwiatów.Napajałam się zdrowym powietrzem.
-Ale tu..ślicznie-jęknęłam.
-Prawda?Moi rodzice zawsze lubili takie klimaty,tu jest tak spokojnie,można się od wszystkiego oderwać.Byłem pewien,że ci się spodoba.
 -Nie myliłeś się,najchętniej zostałabym tu na zawsze.
Michał wziął mój bagaż i udaliśmy się do środka.
-A gdzie będę spała?-spytałam zmieszana.
- Najlepiej ze mną- Kubiak uśmiechnął się cwaniacko,za co oberwał kopniaka w tyłek.
-Chciałbyś-prychnęłam.
-Jeszcze przyjdziesz do mnie na kolanach.
-Wmawiaj tak sobie-wysłałam mu buziaka w powietrzu.
Szłam za siatkarzem,który kierował się schodami do góry.Otworzył pewne drzwi i przepuścił mnie do środka.
-Tu będziesz spała,to jest pokój mojego brata,więc się nie przestrasz jakby co-wyszczerzył się i położył moją walizkę obok łóżka.
-Przyjemnie tu,zaaklimatyzuje się.A gdzie jest twój brat?
-Wyjechał....-lekko posmutniał-rozpakuj się,jakby co jestem obok-puścił do mnie oczko i wyszedł.
Rozejrzałam się,w pokoju było sporo miejsca.Łóżko stało w kącie.Na ścianach były pozawieszane plakaty sportowców oraz poprzyklejane różne naklejki.Na biurku leżały fotografie oprawione w ramkę.Chwyciłam jedną z nich,na którym był taki malutki i słodki Kubiaczek.Uśmiechnęłam się sama do siebie i wpakowałam zdjęcie do torby.To tak na pamiątkę.Otworzyłam szafe,była duża,więc spokojnie zmieszczą się moje wszystkie rzeczy.Zaczęłam się rozpakowywać,zajęło mi to trochę czasu.
Gdy skończyłam do pomieszczenia wparował Kubi.
-Jedziesz ze mną do szpitala?-spytał z nadzieją w głosie.
-No oczywiście,że jadę głupku-uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-No i po co ta agresja?
-Taki już mój urok-odparłam wzruszając ramionami.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie pokonując kilometry.Szpital był bardzo blisko,więc po 10 minutach byliśmy na miejscu.Wysiadłam i udałam się za Michałem,który poprowadził mnie na 3 piętro.
-Państwo Kubiak?-spytał lekarz podchodząc do nas.
-Tak to my-Michał wyszczerzył się.
Skarciłam go wzrokiem,a on szepnął mi do ucha:
-Wiedźma.
-Dobrze,to pokój 217-odpowiedział doktor i poszedł w inną stronę.
Michaś zrobił gest tak jakby chciał go jeszcze zawołać,ale cofnął rękę.
Stanęłam przed drzwiami z napisem '217'.Kubiak odetchnął głęboko i wszedł do pomieszczenia,a ja razem z nim.Zobaczyłam starszą kobietę na łóżku,spała.Miała poprzypinane do ciała różne kabelki i kroplówki.Ręce jej były posiniaczone i blade.Kubi ledwo opanował łzy.Podszedł do niej,uklęk i chwycił jej dłoń,całując czule.
-Mamo wyjdziesz z tego.Jeszcze będziesz na moim ślubie,będziesz wychowywać moje wnuki.Brakuje mi ciebie,nie możesz mnie zostawić.
Oparł głowę o łóżko.Ten widok był wzruszający,poczułam łzę na moim policzku,wytarłam ją szybko,ale za nią leciały kolejne.Tak bardzo było mi go szkoda.Wytrwał w tej pozycji chyba z 20 minut,a ja nie panując już nad sobą wyszłam na korytarz.
Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w dłoniach.
***
Rozmawiałem z lekarzem,mówił,że z mamą jest bez zmian.Nie polepszyło się ani nie pogorszyło.Bardzo się bałem.Wyszedłem z pomieszczenia i zauważyłem zapłakaną Julę,siedziała na krzesłach.
-Maleńka co się stało?-podbiegłem i objąłem ją.
-Nic-wyszlochała i wtuliła się we mnie.
-Nie będę naciskał,ale obiecaj mi,że opowiesz o tym w domu?
-Obiecuję-szepnęła i położyła głowę na moich kolanach.
Nachyliłem się i pocałowałem ją delikatnie w czoło,ona zamknęła oczy.
Po dłuższej chwili w ciszy udaliśmy się do samochodu.Żadna z naszej dwójki nie odzywała się,myślami byliśmy gdzieś indziej.Jula w aucie siedziała i oglądała krajobraz za oknem,nie powiedziała ani słowa.Oparła głowę o rękę i w takiej pozycji jechała do domu.Zerkałem na nią ukradkiem,była całkiem inna.Taka bezbronna,bolało mnie to,że coś jej się stało,a ja nie mogę nic zaradzić.
Gdy znaleźliśmy się już w domu,ona pobiegła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.Po prostu jej nie poznawałem.
***

Usłyszałam jakieś dziwne odgłosy z kuchni.Przełamałam się i zeszłam na dół.Zobaczyłam Michała męczącego się z expresem do cappuccino.Zaklinał coś pod nosem,a ja uśmiechnęłam się do siebie.
Podeszłam do niego,po naciskałam coś i swoimi złotymi rączkami naprawiłam maszynę.
Kubiak spojrzał na mnie,a jego mina wyglądała dokładnie tak ,o.O'
-Ale..jak..ty..to ?
-Wiedźmy potrafią-wystawiłam do niego język.
-To może masz ochotę na cappuccino?-spytał poruszając dziwnie brwiami.
-Bardzo chętnie,tylko niczego nie zepsuj.
Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor.Przeskakiwałam z kanału na kanał.Po chwili dołączył do mnie Michał.
-Może raczy pani się posunąć?
-Chyba śnisz.
-Nie chcesz po dobroci,to nie-na te słowa zaczął mnie łaskotać po ciele,a po chwili uradowany dzielił już ze mną kanapę.
-Nie lubię cie-warknęłam.
-Ja ciebie bardziej-odpowiedział i podał mi napój.
Włączył jakąś komedię i wciągnęliśmy się w film.Kubiak oczywiście musiał każdą sytuację komentować,przez co nic nie zrozumiałam,za każdym razem gdy mi przerywał wbijałam mu palec w żebro,a on urażony tylko chwilę siedział w spokoju.
Gdy seans się skończył,Dziku wyłączył telewizor i złapałam moją dłoń.
-Jula,miałaś mi powiedzieć co się dzisiaj stało?
A myślałam,że o tym zapomniał,spuściłam głowę i wlepiłam wzrok w skarpetki.
On uniósł mój podbródek bym mogła spojrzeć mu w oczy.
-Taka szczera rozmowa zawsze pomaga-szepnął.
-No bo,bo-czułam,że się zaraz rozkleję-po prostu było mi cie szkoda,że możesz stracić mamę.Zazdroszczę ci,że masz taką rodzinę,która cie wspiera.Ja tak nie mam,moja mama w ogóle się mną nie interesuje,ma gdzieś co czuje i zawsze tak było,i będzie.Dla niej wcale się nie liczę,nawet teraz nie wie gdzie jestem i cieszy się,że mnie nie ma-rozpłakałam się.
-Już dobrze-przytulił mnie Kubi i zaczął głaskać po głowie.
-Jeszcze do tego pojawił się Marcin,mój były.Znowu mnie zastraszał,chciał do mnie wrócić,ale ja nie chciałam to mnie uderzył.On zawsze taki był,gdy zaczął ćpać i pić prawie zawsze mnie wyzywał i poniżał.Moje życie jest do bani-prawie krzyczałam i wtuliłam się w silne ramiona przyjmującego.
-Bił cie?-w tym samym momencie jego mięśnie naprężyły się-zabiję gnoja-syknął.
-Tak bardzo się boję-jęknęłam,a moje łzy spływały po twarzy,zamoczyłam już mu chyba całą bluzkę.
-Spokojnie,gdy jesteś ze mną jesteś bezpieczna.Zszokowała mnie twoja historia z mamą.Może powinnaś z nią porozmawiać powiedzieć,co czujesz.Może ona nie wie?Nie możesz się tak zamartwiać malutka-powiedział i wytarł moje łzy.
Dziękuję-szepnęłam-ale mam pewne pytanie.
-Słucham?-powiedział głaskając czule mój nawilżony policzek.
-Dlaczego twój brat się wyprowadził i nie jest teraz przy mamie?
-Jednak moje życie nie jest aż tak kolorowe Błażej wyprowadził się z domu tak naprawdę przeze mnie-posmutniał,ale kontynuował-on też chciał zostać siatkarzem,ale gdy nie dostał propozycji w Jastrzębiu tylko,obwiniał mnie za to,że to moja wina.Do tego jeszcze miałem dziewczynę Monikę,w której on też się zakochał i oczywiście wmówił sobie,że odbiłem mu ją.W końcu się wyprowadził i nie odzywa się już prawie od 5 lat.
-Tęsknisz za nim?
-Bardzo,zawsze byliśmy nierozłączni.Tak naprawdę siatkówka i Monika nas rozdzielili.Gdybym mógł cofnąć czas..ale nie mogę.
-Będzie dobrze-szepnęłam-dziękuję ci za tą rozmowę,bardzo mi pomogła,wreszcie mogłam to z siebie wyrzucić,ten cały żal.
On tylko uśmiechnął się i wtedy zrobiłam coś czego po sobie bym się nie spodziewała.Gdy spojrzałam na jego piękne niebieskie oczy serce mi miękło.Zbliżyłam się i musnęłam delikatnie jego wargi.On oddał pocałunek,ale bardziej namiętnie.Jego ręka wędrowała po moich plecach.Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości.Po chwili oderwaliśmy się od siebie,widziałam w oczach Michała,że chciał więcej,ale nie naciskał.
Położyłam głowę na jego kolanach.
-Zapomnijmy o tym,dobrze?Po prostu to był taki impuls.
-Dobrze-powiedział i zaczął bawić się kosmykami moich włosów.
_______________________________________________________________________
Trochę dłuższy rozdział ;)
Jak wam się podoba? ;*
Chciałam życzyć wszystkim wesołych,pogodnych i radosnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego Dyngusa,a także wszystkim blogerkom niekończącej się weny ;)

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i to na pewno nie był żadne impuls :)
    Czekam na kolejny i tobie również wesołych świąt :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) a do tego mega długi, byle wiecej takich :) pozdrawia i wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że się podoba ;)
      Będę się starać dłuższe rozdziały pisać ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Świetny rozdział :) również wesołych świąt życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)
    Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa ;* ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział to ci wyszedł super ;) Impuls to raczej nie był :)) Wesołych Świąt, spełnienia marzeń i obyś mogła być na finale Polaków, na którym oczywiście wygrają we wrześniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Nawzajem,oj bardzo bym chciała być na finale,a zwłaszcza Polaków ;*
      Pozdrawiam ;))

      Usuń
  6. Zdrowych, spokojnych Świąt Wielkanocnych spędzonych w gronie najbliższych, mokrego Dyngusa, smacznego jajka i wszystkiego naj :*

    Pozdrawiam
    Olka jakaś tam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie i życzę również wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ;D DO następnego :P zapraszam do siebie xd http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ na 18 ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie! Dopiero teraz trafiłam na ten blog, ale uczciwie stwierdzam, że jest zajebiste... ! <3 Proszę o więcej rozdziałów ;) A w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    http://na-zawsze-z-toba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo,cieszę się,że się podoba ;))
      W wolnej chwili oczywiście,że zajrzę :*
      Pozdrawiam ;)

      Usuń